Mężczyzna szarpał księdza za sutannę, wyzywał go od najgorszych, drąc się ile sił w płucach. Nie wiadomo,
jakby się to skończyło, gdyby inny mężczyzna nie odciągnął wściekłego ojca od proboszcza.

Sprawa podzieliła miasto. "Nasz proboszcz to człowiek starej daty, z zasadami i już się nie zmieni" - bronią go jedni. Inni mają wątpliwości, czy proboszcz dobrze zrobił, odmawiając pokropienia wodą święconą dzieci, które przecież niczemu nie są winne.