Suto zakrapianą alkoholem imprezę zorganizowała w swoim domu 15-letnia Paulina. Wszyscy raczyli się rozrabianym colą spirytusem i pogryzali chipsy, a jeden z imprezowiczów częstował tajemniczymi tabletkami. "Power gwarantowany" - mówił. Potem okazało się, że były to leki psychotropowe. A tych w żadnym wypadku nie wolno mieszać z alkoholem!
Skusił się Piotr - od razu łyknął trzy lub cztery proszki. Zabawa trwała do czasu, gdy chłopak zaczął się dziwnie zachowywać - potykał się, przewracał, nie mógł ustać na nogach. Koledzy doszli więc do wniosku, że Piotrek musi się zwyczajnie przewietrzyć...
Gdy kilka godzin później przypomnieli sobie o chłopaku, było już za późno.