Były premier Leszek Miller, który nazwał kiedyś Ziobrę zerem, oświadczył dziś, że jeśli minister sprowadzi Mazura do Polski, to zasłuży na jego osobistą wdzięczność. To dość szokujące wyznanie, bowiem od czasu przesłuchania Millera przed komisją ds. afery Rywina, obaj panowie nie zamienili ze sobą ani słowa.
Ale rzeczywiście minister Zbigniew Ziobro odniósł sukces. Doprowadził do zatrzymania przez FBI Edwarda Mazura - głównego podejrzanego w sprawie zabójstwa gen. Papały. Dotąd władze USA wzbraniały się przed zatrzymaniem biznesmena, bo oprócz polskiego paszportu, posiadał on też obywatelstwo amerykańskie. A Amerykanie mają nawyk chronienia swoich obywateli, nawet, gdy inne państwo wysyła za nimi listy gończe.
Ziobro powiedział dziś, że zatrzymanie Mazura to dopiero początek długiej drogi doprowadzenia go przed oblicze polskiego sądu. Zatrzymanie oznacza bowiem, że została uruchomiona dopiero procedura ekstradycyjna. Nie wiadomo jednak, ile ona potrwa. Wiadomo natomiast, że Mazur został zatrzymany przez FBI w Chicago na polecenie sądu amerykańskiego. Ten wydał taką decyzję na podstawie dokumentów, które przekazał Departamentowi Sprawiedliwości USA właśnie Ziobro.
Minister powiedział, że odkąd został szefem resortu sprawiedliwości, a jego zastępcą został prokurator krajowy Janusz Kaczmarek, w ministerstwie zgromadzono nowe dowody, które bezsprzecznie wskazują na to, że Mazur w 1998 roku zlecił to zabójstwo.
Mazura przesłucha dziś amerykański sąd, który zdecyduje o dalszych losach podejrzanego. Minister Ziobro twierdzi, że małe są szanse na to, żeby Mazur mógł wyjść za kaucją, bo popełnił zbrodnię, a ponadto mógłby zacząć mataczyć.