Od 14.30, przez ponad godzinę bez prądu było Śródmieście, część Mokotowa, Ochoty, Żoliborza i Woli.
Przez dłuższy czas nie działała sygnalizacja świetlna na części skrzyżowań. Błyskawicznie zatkały się więc ulice - kierowcy stali w potężnych korkach. Andrzej Browarek z Komendy Stołecznej Policji zapewnił dziennik.pl, że do kierowania ruchem natychmiast wysłano policjanci. Na ulice wyszły też dodatkowe patrole.
W domach części warszawiaków zabrakło też wody, bo pompy wodociągów mają zasilanie elektryczne.
Od razu po awarii stanęły tramwaje. Wkrótce potem zaczęły jednak korzystać z awaryjnego zasilania. Prądu nie było też na największym warszawskim dworcu - Centralnym. Pociągi stanęły. Te, które miały tam dojechać, skierowano na inne stacje.
Metro od razu przeszło na system awaryjny. "Niedogodności mogli odczuć tylko ludzie na stacji Politechnika, gdzie przez chwilę nie było światła" - uspokajał w rozmowie z dziennikiem.pl Grzegorz Żurawski, rzecznik stołecznego metra.
Jak poinformowała dziennik.pl Agata Samcik z firmy Stoen, która dostarcza warszawiakom energię, przyczyną awarii było zwarcie w stacji wysokiego napięcia przy ul. Towarowej.
Wystarczyła godzina bez prądu, by Warszawa została całkowicie sparaliżowana. Bez energii było kilka dzielnic, w tym Śródmieście. Miasto stało w potwornych korkach.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama