Powołanie kontemplacyjne odbiera im wprawdzie wolność, ale daje poczucie wyjątkowej misji.
Godzina 5.20. W zakonie karmelitanek kontemplacyjnych w Nowych Osinach pod Mińskiem Mazowieckim dla trzynastu sióstr zaczyna się kolejny dzień zakonnego życia. Zaspane kobiety zatapiają się w maleńkich celach na samotnej, trzygodzinnej modlitwie. Następnie nieśpiesznie schodzą do refektarza. Na stole chleb i warzywa. Ser to rarytas, który pojawia się raz od wielkiego dzwonu. Ścisły post trwa przez pół roku.
Siostry zjadają posiłek w całkowitej ciszy. Na rozmowę przeznaczona jest jedynie godzina rekreacji. Tylko wtedy mogą się do siebie nawzajem odzywać. Ale to i tak nic w porównaniu z tym, jak jest u klarysek. Te na rozmowę mogą pozwolić sobie raz w tygodniu. Obowiązuje je także klauzura papieska: zakonnice nie dostają zezwoleń na opuszczenie klasztoru nawet z powodu pogrzebu najbliższych. Za to o śmierci i przemijaniu przypomina im każdego wieczoru spanie w trumnach oraz codzienne umartwienia i dobrowolne pokuty. Zakonnice klauzurowe leżą krzyżem na betonie, nakładają czasem szorstkie włosienice na gołe ciało.
I właśnie na takie wyrzeczenia coraz częściej skazują się piękne, wykształcone i zaradne życiowo Polki. Do karmelitanek wstępują wzięte adwokatki, socjolożki, śpiewaczki operowe, lekarki, malarki, czy tłumaczki. U klarysek szukają schronienia z kolei badaczki naukowe, wybitne skrzypaczki.
Czego szukają za zakonnymi murami? "Często sama się zastanawiam, jak te światłe kobiety wytrzymują nasz wojskowy reżim, a przede wszystkim dlaczego dobrowolnie podporządkowują się przełożonym - siostrom, które nie zawsze nawet mają maturę i nie zawsze dorównują im intelektualnie" - mówi otwarcie matka Alicja Kusowska, przeorysza klarysek w Krakowie.
Na ten sam fenomen zwraca również uwagę matka Maria Ina od Eucharystii, przeorysza podwarszawskich karmelitanek. "Zanim do nas trafiły, były samodzielne, żyły jak chciały. Świat leżał u ich stóp. Ludzie je podziwiali. One jednak wolały, aby świat o nich raz na zawsze zapomniał" - mówi się matka Ina i dodaje: "Z ludzkiego punktu widzenia nie ma na to chyba żadnego rozsądnego wytłumaczenia".
Nie ma też wytłumaczenia naukowego. Nikt bowiem w Polsce nigdy jeszcze nie zbadał motywacji, jakimi kierują się te kobiety. "Klasztory klauzurowe bronią dostępu do informacji na swój temat. Otacza je wciąż aura ogromnej tajemnicy" - tłumaczy już na wstępie prof. Irena Borowiak, socjolog religii z Instytutu Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dodaje jednak, że surowy klasztorny reżim przyciąga głównie intelektualistki, kobiety, które osiągnąwszy materialnie w życiu wszystko, nagle poczuły duchową pustkę i brak celu w życiu.
"Człowiek może wiele, ale bez poczucia sensu nie może nic" - zgadza się religioznawca i psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie prof. Halina Grzymała-Moszczyńska. Profesor uważa, że przebojowe kobiety za klasztornymi kratami w zamian za swoją wolność dostają poczucie wypełniania ogromnie ważnej misji: "Modlą się za ludzi i świat. Wynagradzają Bogu naszą grzeszność".
Klaryski, karmelitanki, wizytki - najsurowsze kobiece zakony kontemplacyjne przeżywają w Polsce istne oblężenie. Do zakonnych furt pukają adwokatki, lekarki, śpiewaczki operowe, malarki, tłumaczki - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama