Zgodnie z nowymi propozycjami ministra sprawiedliwości, kieszonkowcom będzie groziło pięć lat za kratkami. Z kolei za tzw. kradzież szczególnie zuchwałą mogą spędzić w więzieniu nawet 10 lat - dowiedział się tygodnik "Wprost".

Czyli dotychczasowe limity ukradzionej kwoty, od której jest ona przestępstwem trafią do lamusa. Obecnie jeżeli kieszonkowiec ukradnie poniżej 250 zł, odpowiada tylko za wykroczenie i jest karany co najwyżej mandatem. Dopiero, gdy łup jest wart więcej niż 250 zł, grozi mu sprawa karna.

A jak pokazują policyjne statystyki kieszonkowcy są prawdziwą plagą - rocznie popełnianych jest ponad 10 tys. kradzieży kieszonkowych. Co gorsza, rzeczywista liczba ofiar złodziejaszków jest kilkakrotnie większa. Bo okradzeni, przekonani o bezkarności przestępców, często nie zgłaszają kradzieży na policję.

Najwięcej złodziei grasuje w Warszawie, Krakowie, Trójmieście, Poznaniu i Wrocławiu. Można Szajki kieszonkowców są dobrze zorganizowane. A cwany rabuś może "zarobić" miesięcznie nawet kilkanaście tys. zł. Jak się okazuje kieszonkowcy korzystają z wejścia Polski do Unii. Chętnie wyjeżdżają więc, żeby kraść w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii, gdzie w grę wchodzą kilkakrotnie większe łupy.