Targi ogrodnicze w Trzciance pod Nowym Tomyślem (Wielkopolska) cieszą się zawsze dużą popularnością i zwykle mają charakter rodzinnego pikniku. W sobotę kiermasz również odwiedziły tłumy ludzi. Jedną z atrakcji był oblegany przez dzieciaki dmuchany zamek, ogromna, kilkumetrowa zjeżdżalnia. Niespodziewanie zerwał się silny wiatr. Podmuch porwał zjeżdżalnię z trzema bawiącymi się na niej małymi dziewczynkami.
Zamek poleciał na wysokość około 8 metrów. Zahaczył o linię wysokiego napięcia. Jego część spadła na stojące niedaleko samochody. Część zawisła na drzewie. "Jedna dziewczynka uderzyła o przyczepę kempingową i spadła na ziemię. Drugą zdejmowaliśmy z drzewa" - relacjonuje aspirant sztabowy Andrzej Łaciński z nowotomyskiej straży pożarnej - Dmuchane zabawki były najprawdopodobniej nieprawidłowo umocowane.
Dziewięcioletnia Klaudia wyszła z wypadku prawie bez szwanku. Jej rówieśnica Amanda ze złamaną ręką trafiła do szpitala w Nowym Tomyślu. Pięcioletnia Daria została przewieziona na obserwację do poznańskiego szpitala dziecięcego z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu.
"Dziewczynki miały niewiarygodne szczęście. Stan zdrowia najmłodszej też jest już bardzo dobry i niedługo będzie mogła pójść do domu. Skończyło się głównie na potłuczeniach, ale skutki takiego upadku mogły być rzeczywiście tragiczne" - ocenia Jerzy Olejniczak, zastępca ordynatora oddziału chirurgicznego poznańskiego szpitala dziecięcego.
Ludzie, którzy obserwowali ten wypadek, zamarli z przerażenia. - Przecież można oszaleć, jak się widzi wystraszone dziecko porwane na takiej zjeżdżalni przez wiatr - denerwowała się Mariola Krzyżaniak z Nowego Tomyśla, która widziała to zdarzenie - Do końca życia nie zapomnę tego widoku. Moich dzieci już na pewno nie puszczę na takie zabawki.
Sprawę bada policja i prokuratura. Wiadomo, że dmuchane zabawki na trzcianeckich targach ustawiła firma ze Zbąszynia. "Ryszardowi B, właścicielowi firmy, zostaną postawione zarzuty narażenia na utratę zdrowia i życia oraz nieumyślne spowodowanie obrażeń trójki dzieci" - mówi Mirosław Adamski, rzecznik wielkopolskich śledczych. Grozi mu za to do trzech lat więzienia.
Sobotni wypadek w Trzciance nie jest pierwszym tego typu zdarzeniem. Do podobnego doszło w ubiegłym roku w Pile. Wiatr porwał wtedy również dmuchany zamek rozstawiony na placu zabaw. Ranna została dwójka dzieci. Jeszcze rok wcześniej w Olsztynie 10-letnia dziewczynka wpadła do nieszczelnie zasłoniętej plandeką dziury na jednej z dmuchanych zjeżdżalni i złamała kręgosłup.
Tymczasem zbliża się lato i dmuchane zjeżdżalnie wyrastają w parkach, na plażach i placach jak grzyby po deszczu. Co zrobić, żeby uchronić swoje pociechy przed takim wypadkiem? Dmuchane zabawki może udostępniać dzieciom każdy. Żadne przepisy tego nie ograniczają.
"Większość dmuchanych zabawek ma atest i instrukcje obsługi, która mówi, jak powinny być przymocowane i kiedy nie można z nich korzystać. Rodzice zanim puszczą swoje pociechy na kilkumetrowe zjeżdżalnie, powinni sprawdzić, czy są one dokładnie przymocowane. Mogą przyjrzeć się urządzeniu i innym bawiącym się na nim dzieciom. Powinni też porozmawiać z opiekunem na tyle blisko, by wyczuć, czy nie znajduje się on pod wpływem alkoholu" - radzi prokurator Mirosław Adamski. Kontrole dmuchanych zabawek mogą przeprowadzać policjanci. Jeśli zauważą nieprawidłowości, mogą ukarać właściciela mandatem i zmusić firmę do prawidłowego i bezpiecznego umocowania zabawek.
Baczniej przyglądać się takim urządzeniom powinna również straż miejska i gminna.
Niebezpieczne place zabaw
Zgodnie z zaleceniami wszystkie urządzenia na placach zabaw powinny posiadać certyfikaty producenta. Norma narzuca też trzy rodzaje kontroli, w tym coroczną kontrolę podstawową, której celem jest ocena ogólnego poziomu bezpieczeństwa wyposażenia placu zabaw. Dodatkowo właściciel miałby przedstawiać dokumentację dotyczącą poszczególnych kontroli.
"Po zeszłorocznym wypadku na placu zabaw w Rybniku, gdzie śmierć poniósł pięcioletni chłopiec, mimo szumnych deklaracji i zapewnień polityków prawo dotyczące placów zabaw nie zostało zaostrzone. Główny inspektor nadzoru budowlanego zalecił jedynie przeprowadzanie corocznych kontroli placów zabaw" - mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM Dominik Berliński z Centrum Kontroli Placów Zabaw w Warszawie.
Zgodnie z obowiązującym prawem urządzenia na placach zabaw powinny być kontrolowane raz na pięć lat i nie ma przepisów szczegółowych, które określałyby, jak te kontrole powinny przebiegać ani też kto miałby je przeprowadzać. Powyższe normy nie dotyczą dmuchanych urządzeń rekreacyjnych. Tych nie obejmują żadne przepisy.
O niewiarygodnym szczęściu mogą mówić trzy dziewczynki, które jedynie złamaniem ręki i potłuczeniami przypłaciły upadek z porwanej przez wiatr na kilka metrów w górę dmuchanej zjeżdżalni - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama