Górnik pracował na głębokości 1060 metrów. Nagle od wyrobiska oderwały się potężne bryły węgla i spadły wprost na niego. Ciężko ranny został przewieziony do szpitala. Tam zmarł kilka godzin po wypadku.

Na razie nie wiadomo, dlaczego węgiel oderwał się od sufitu podziemnego korytarza. Tego popołudnia nie odnotowano tam żadnych wstrząsów. Wyjaśnia to Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku i Wyższy Urząd Górniczy.

"Rydułtowy-Anna" to niebezpieczna kopalnia. W ostatnich miesiącach w kopalni zamknięto tam niektóre ściany wydobywcze po silnych tąpnięciach. Urząd górniczy zastanawiał się nawet nad zamknięciem zakładu ze względów bezpieczeństwa.

W tym roku zginęło już siedmiu górników: w kopalniach "Rudna" i "Polkowice-Sieroszowice" w zagłębiu miedziowym oraz w zakładach "Mysłowice-Wesoła" i "Marcel" na Śląsku. Zeszły rok zabrał życie 48 górnikom.