"W tym szpitalu leży obecnie ok. tysiąca chorych osób. Ja i moi koledzy nie mamy za co ich leczyć" - skarżył się jeden z protestujących, Jacek Bojakowski. Tłumaczył, że nie można pozwolić na dalsze zadłużanie placówki. A rząd "składa na razie obietnice, nie ma jednak konkretnych działań, które doprowadziłyby do zmian w systemie ochrony zdrowia".

Reklama

Zdaniem Bojakowskiego propozycje, przedstawione przez wicepremiera Przemysława Gosiewskiego, nie dają gwarancji wzrostu lekarskich pensji. Rząd chce przeznaczyć na świadczenia zdrowotne 5,8 mld zł dodatkowych pieniędzy z budżetu państwa w przyszłym roku i 852 mln w tym roku: 652 z nadwyżki NFZ i 200 mln zł z rezerwy ministra zdrowia.

Przewodniczący komitetu strajkowego w klinice dr Maciej Jędrzejowski powiedział, że protest na ul. Banacha był wyrazem desperacji i frustracji lekarzy. Jedna z pacjentek wręczyła mu białą różę.