O wypadku mundurowi zostali poinformowani dopiero półtorej godziny po fakcie. A potem, już nad jeziorem, przez pół godziny próbowali zrozumieć, gdzie i kiedy wpadł z łodzi kolega dwóch Polaków. Jednak załamani mężczyźni nie potrafili dogadać się z Norwegami.

Kiedy w końcu Polakom jakimś cudem udało się wyjaśnić, że ich kolega wpadł do wody, wezwano pomoc. Ale ani łódź ratunkowa, ani helikopter niestety nie wypatrzyły zaginionego.

Polacy pracują w Norwegii w miasteczku Horten, 50 kilometrów od Oslo. Wczoraj wieczorem wędkowali w pobliskim jeziorze Borrevannet, słynącym z obfitości ryb. Jezioro średnio ma 2,5 metra głębokości, ale w niektórych miejscach jest głębokie aż na 15 metrów.



Reklama