Chodzi o sprawdzenie, czy działania funkcjonariuszy ochrony były poprawne podczas organizacji i przebiegu wizyty prezydenta w Smoleńsku.
W odpowiedzi na pytania gazety, rzecznik BOR wyjaśnia, że nie ma takich procedur, aby ich funkcjonariusz przebywał w budynku kontroli lotów. Poza tym i tak niewiele mógłby zrobić, ponieważ "borowcy" nie mają ani wiedzy, ani kompetencji do wydawania poleceń służbom nawigacyjnym lotnisk.
Choć, być może sama obecność takiego człowieka, działałaby psychologicznie na pracowników wieży kontrolnej - pisze "Nasz Dziennik".
W sytuacji, gdy zginęła głowa państwa, procedura kontrolna wewnątrz BOR powinna zostać uruchomiona automatycznie - cytuje telewizyjną wypowiedź anonimowego funkcjonariusza tej służby gazeta.