Jak poinformowała w piątek PAP rzeczniczka radomszczańskiej policji Aneta Komorowska, w czwartek po południu policjanci otrzymali zgłoszenie dotyczące strusia, który biegał w okolicy miejscowości Wola Blakowa. Dyżurny policji skontaktował się z lekarzem weterynarii, aby ten pomógł unieszkodliwić zwierzę.

Reklama

"Niestety, lekarz odmówił wsparcia, tłumacząc się brakiem odpowiednich środków" - zaznaczyła rzeczniczka.

Z relacji właściciela strusia wynikało, że ptak wydostał się z zagrody nad ranem. Przez dziewięć godzin próbowano złapać zwierzę, które biegało po okolicznych polach i drogach. Właściciel utrzymywał, że prosił o pomoc lekarzy weterynarii, ale bezskutecznie. W końcu wezwał policjantów.

Struś ważył około 120 kilogramów. "Właściciel zaznaczył, że jego kopnięcie lub uderzenie skrzydłem może się zakończyć poważnymi obrażeniami, a ptak jest agresywny i może zaatakować" - relacjonowała rzeczniczka.

Według policji, w pewnym momencie struś zaczął biec z pola w stronę drogi. Gdy policjanci starali się nie wypuścić go na jezdnię, struś ruszył prosto na nich.

Reklama

Według rzeczniczki, jeden z policjantów, po upewnieniu się, że nikt nie znajduje się na linii strzału, dwukrotnie strzelił, zabijając strusia.