"Najlepiej, gdyby Rosjanie, mając nasze uwagi, uwzględnili je i uzupełnili raport. To praca na kilka tygodni co najmniej" - powiedział w RMF FM akredytowany przy MAK Klich. "To byłoby najlepsze rozwiązanie" - dodał.
"Z rosyjskiego punktu widzenia, tak, jak oni cały czas wnioskowali, że to był lot cywilny, że kontrolerzy nie mają tutaj jak gdyby nic do czynienia, bo całość odpowiedzialności za decyzje, za całość odpowiada załoga samolotu, to wtedy można powiedzieć, że jest to raport w tym zakresie prawdziwy" - powiedział Klich.
Podkreślił, że on osobiście, będąc w Moskwie, "widząc i znając rozmowy na stanowisku kierowania, rozmowy telefoniczne i rozmowy radiowe oraz (...) tło", uważa, że raport jest niepełny. "On mówi o działaniach z jednej strony, a trzeba wyjaśnić także działania z drugiej strony, bardzo szczegółowo" - zaznaczył Klich.
Jego zdaniem należy wyjaśnić, "dlaczego były takie decyzje, dlaczego tak działali kontrolerzy". "Przecież nie można mówić, że to jest lot cywilny, jeśli tam byli wojskowi kontrolerzy, którzy przepisów cywilnych nie znali. I wiemy to na sto procent, że nie znali tych przepisów" - tłumaczył.
"Wielokrotnie wnioskowałem o dokumenty, więc fakt braku dokumentów jest jednym z problemów, bo nie mając dokumentów, nie mając procedur, które obowiązują na danym lotnisku, trudno ocenić czy kontrolerzy, czy inni pracownicy lotniska działali zgodnie z tymi procedurami" - powiedział Klich.
Klich nie chciał oceniać ewentualnych skutków powstania dwóch raportów z katastrofy smoleńskiej: polskiego i rosyjskiego. "One na pewno w niektórych punktach będą zbieżne(...). Natomiast różnice będą zasadnicze w jakimś tam obszarze" - powiedział.
"Jak słuchałem, prezydenta Miedwiediewa, który powiedział, że nie wyobraża sobie, żeby były dwa różne raporty, to miałem nadzieję, że ten raport MAK-u będzie obiektywny i będzie przedstawiał całość sytuacji" - powiedział Klich. "Nie musimy tutaj mówić o winie w każdym zakresie, ale wszystko musi być wyjaśnione" - tłumaczył.
Polska przekazała w czwartek Rosji uwagi do projektu raportu końcowego MAK dotyczącego katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem. W sumie przesłano ok. 150 stron dokumentów. W piątek rano w Brukseli szef polskiego rządu Donald Tusk mówił, że projekt raportu MAK w kształcie, w jakim został przysłany przez stronę rosyjską, jest bezdyskusyjnie nie do przyjęcia.