Dziewiętnastoletnia mieszkanka Zgierza została przywieziona do szpitala karetką w piątkowe popołudnie. Skarżyła się na bóle brzucha i w okolicy krzyża - opisuje "Polska The Times".
W izbie przyjęć była pytana, czy nie jest w ciąży. "To niemożliwe, bo badałam się regularnie" - odpowiedziała i wyszła do toalety.
Kilkanaście minut później rozległ się przerażający krzyk. Lekarze i pielęgniarki zobaczyli pacjentkę we krwi i noworodka w wodzie sedesu. Natychmiast rzucli się na ratunek.
"To cud, że dziecko przeżyło. Gdyby urodziło się w toalecie w domu albo na śniegu, nie miałoby żadnych szans" - mówi gazecie ordynator oddziału neonatologii w Wojewódzkim Szpitalu w Zgierzu Anna Śnieg-Kuzdak.