W dniach 7-10 września 1939 roku pod Wizną Wojsko Polskie, ok. 720 żołnierzy pod dowództwem szefa obrony odcinka Wizna kapitana Raginisa, stawiało opór - według różnych źródeł - 32-42 tysiącom uzbrojonych w broń pancerną żołnierzom niemieckim w walkach o ważne przeprawy w okolicach rzek Narew i Biebrza.

Reklama

Bitwa, z względu na dysproporcje po obu stronach walczących została nazwana "Polskimi Termopilami". Nie chcąc się poddać, kpt. Raginis popełnił samobójstwo.

Ekshumacja miałaby ostatecznie potwierdzić, czy w miejscu koło Góry Strękowej, o którym mówią w przekazach świadkowie i okoliczni mieszkańcy, rzeczywiście spoczywają szczątki kapitana Raginisa. Miałyby być ekshumowane, przeniesione na wzgórze, w miejsce gdzie zginął i tam godnie pochowane i upamiętnione. To samo miałoby się stać z innymi szczątkami poległych w tym miejscu.

Prezes stowarzyszenia "Wizna 39" Dariusz Szymanowski powiedział w czwartek PAP, że na podstawie stałych kontaktów z rodziną kapitana Raginisa stowarzyszenie wie, iż w minionych latach taka ekshumacja nie była przeprowadzana. Nigdy nie potwierdzono jednak w inny obiektywny sposób, że pod Wizną rzeczywiście spoczywają szczątki kapitana. Mówią o tym tylko dokumentowane relacje świadków.

"Historia ciała kapitana Raginisa po śmierci jest może jeszcze bardziej dramatyczna niż sama śmierć" - mówi Szymanowski. Z informacji zebranych przez stowarzyszenie wynika, że Raginis wysadził się w powietrze granatem.

Niemcy nie pozwalali ludziom go pochować, przez dwa dni jego ciało leżało w schronie. Zanim ciało pochowała bezpośrednio koło schronu miejscowa ludność, Niemcy zbezcześcili zwłoki i spalili je. W miejscu pochówku ludzie zasadzili drzewo. Szymanowski podkreśla, że jednak po wkroczeniu na te tereny Armii Radzieckiej pod koniec września 1939 r. sowieci nakazali wykopać ciała poległych i przenieść w inne miejsce, przy szosie do Białegostoku.

"Nie tylko, że nie było pogrzebu, ale również niejako +przepędzono+ bohaterów z miejsca, którego poprzysięgli bronić do ostatniej kropli krwi" - powiedział Szymanowski.

Reklama



Podkreślił, że podczas uroczystości w kolejne rocznice wydarzeń pod Wizną ludzie składają kwiaty przy schronie, gdzie zginął Raginis, podczas gdy sądzi się, że jego szczątki spoczywają kilkaset metrów dalej. Przy szosie do Białegostoku jest pomnik, mogiła, jednak z napisów na nim nie wynika wprost, że spoczywa tam Władysław Raginis, a jest tylko informacja ogólna, że spoczywają tam obrońcy Wizny.

Wniosek o ekshumację, stowarzyszenie skierowało do Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku, a ten wystąpił o opinię do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Dyrektor gabinetu wojewody Daniel Szutko powiedział PAP w czwartek, że opinia Rady jest dla urzędu kluczowa. Wiąże się z tym również ewentualne sfinansowanie prac ekshumacyjnych, przynajmniej częściowo, przez Radę.

Szutko dodał, że wojewoda ma na ten rok w swoim budżecie 100 tys. zł na opiekę nad cmentarzami wojskowymi i miejscami pamięci, ale realizuje wnioski o wsparcie finansowe, złożone do sierpnia 2010 roku. Poinformował też, że Podlaski Urząd Wojewódzki rozesłał pisma do różnych instytucji, m.in. do PCK oraz Muzeum Wojska w Białymstoku, żeby sprawdzić pojawiające się różne informacje o tym, że w minionych latach była prowadzona ekshumacja mogiły obrońców Wizny.

Szymanowski powiedział PAP, że stowarzyszenie zwracało się do IPN o to, czy ma informacje na ten temat. Instytut odpowiedział, że nie ma żadnych materiałów na ten temat.