Jak poinformowała w poniedziałek PAP podinsp. Joanna Kącka z łódzkiej policji, o możliwość uprowadzenia 33-latka poinformowała policjantów z komisariatu na łódzkim osiedlu Retkinia, żona mężczyzny. "Zebrane informacje wskazywały na duże prawdopodobieństwo, iż mąż kobiety mógł zostać uprowadzony. Świadczyły o tym m.in. wiadomości sms i nagrania z żądaniem 8 tys. zł okupu, które rozsyłane były do rodziny mężczyzny" - relacjonowała Kącka.
Z uwagi na charakter zdarzenia zaangażowano policjantów z Komendy Wojewódzkiej Policji. Jednak kolejne analizy ustaleń wykluczały porwanie, a najbardziej prawdopodobna wersja wskazywała na mistyfikację ze strony samego uprowadzonego. 33-latka odnaleziono w końcu w mieszkaniu przy ulicy Pogonowskiego w Łodzi, gdzie brał udział w imprezie zakrapianej alkoholem. Mężczyzna przyznał, że pozorując porwanie chciał wyłudzić pieniądze do rodziny, żeby odzyskać biżuterię żony, którą sobie przywłaszczył, a potem sprzedał w lombardzie.
Policjanci odzyskali złote ozdoby wartości ponad dwóch tys. zł. Nieuczciwy mąż został zatrzymany w policyjnym areszcie. Usłyszał zarzuty kradzieży oraz usiłowania oszustwa. Grozi mu za to kara do ośmiu lat pozbawienia wolności. "Niewykluczone, że 33-latek będzie musiał także pokryć koszty policyjnej akcji" - dodała Kącka.