O wynikach analizy poinformował we wtorek PAP rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie prok. Zbigniew Jaskólski. Wyniki analizy zostały przekazane do Prokuratury Generalnej. To na jej zlecenie warszawska PA badała decyzję o umorzeniu.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie tzw. afery hazardowej 7 kwietnia. Prokuratorzy nie znaleźli wystarczających danych wskazujących na przestępstwo, w części wątków - jak wskazywali - do przestępstw w ogóle nie doszło.
W drugiej połowie kwietnia rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej prok. Mateusz Martyniuk informował, że zlecenie kontroli przez PG odnośnie tego śledztwa to rutynowe działanie. "Ta sprawa ze względu na swoją wagę była w zainteresowaniu Prokuratury Generalnej. Podobnie jak przy innych umorzeniach, w sprawach o takiej randze, prowadzona jest kontrola" - mówił. Warszawska prokuratura apelacyjna nadzorowała to śledztwo.
Zbadaniem decyzji o umorzeniu zajął się wydział nadzoru nad postępowaniem przygotowawczym w prokuraturze apelacyjnej. "Analiza przeprowadzona w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie wykazała, że to postępowanie przygotowawcze przeprowadzono w sposób prawidłowy oraz podjęto trafną decyzję merytoryczną" - wskazał Jaskólski.
Tzw. afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r., po publikacji "Rzeczpospolitej", która ujawniła materiały CBA. Wynikało z nich, że ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki mieli podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów z branży hazardowej. Obaj zaprzeczali temu, ale stracili stanowiska.
Prokuratura okręgowa wszczęła to śledztwo w październiku 2009 r. po doniesieniu CBA. Postępowanie prowadzono w czterech wątkach: powoływania się przez funkcjonariuszy publicznych na wpływy w instytucjach państwowych i pośrednictwa w "blokowaniu" nowelizacji ustawy hazardowej w zamian za łapówkę; wręczenia łapówki lub jej obiecywania w zamian za pośrednictwo w "blokowaniu" ustawy hazardowej; ewentualnych nieprawidłowości w ramach procesu legislacyjnego w pracach nad tą ustawą; przekroczenia uprawnień przez szefa gabinetu politycznego ministra sportu i turystyki, w związku z mailem wysłanym do podsekretarza stanu w ministerstwie skarbu, w którym to rekomendowano jednego z kandydatów na członka zarządu Totalizatora Sportowego.
Uzasadniając decyzję o umorzeniu, prokuratura okręgowa wskazywała 7 kwietnia, że w tym postępowaniu istniała możliwość "innych wersji zdarzeń, których nie sposób obalić, tak by sąd podzielił stanowisko prokuratora". "W naszym systemie prawnym prokurator stawiając zarzuty bierze na siebie ciężar dowodów, czyli musi w sposób kategoryczny udowodnić stawiany zarzut" - mówił wtedy prok. Arkadiusz Buśkiewicz, jeden ze śledczych zajmujących się tą sprawą.
Do końca ubiegłego roku inne śledztwo związane z tzw. aferą hazardową prowadziła Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Postępowanie to także zostało umorzone. Dotyczyło ujawnienia informacji o prowadzonych przez CBA działaniach operacyjno-rozpoznawczych w związku z tą sprawą. W postępowaniu badano m.in. kwestię przekazania informacji o działaniach CBA lobbystom związanym z branżą hazardową. Inne wątki śledztwa obejmowały kwestie przecieków do mediów różnych informacji.
Poszczególne wątki tego śledztwa, jak informowała w styczniu prokuratura, zostały umorzone bądź ze względu na niewykrycie sprawców, bądź brak znamion czynu zabronionego lub brak danych wskazujących na przestępstwo.
Sprawą zajmowała się także sejmowa komisja śledcza. Zgodnie z jej sprawozdaniem, z którym Sejm zapoznał się w październiku zeszłego roku, politycy PO nie brali udziału w nielegalnym lobbingu w sprawie ustawy hazardowej, choć ich zeznania były momentami mało wiarygodne. Źródłem przecieku o akcji CBA (który ostrzegł biznesmena branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka o zainteresowaniu jego osobą), według raportu komisji, mogło być tak Biuro, jak i kancelaria premiera.