Tydzień temu piotrkowski sąd rejonowy - na wniosek prokuratury - aresztował na dwa miesiące 42-letniego maszynistę pociągu, Tomasza G., podejrzanego o spowodowanie katastrofy kolejowej. Areszt był uzasadniany obawą matactwa ze strony podejrzanego i grożącą mu wysoką karą - do 12 lat więzienia.

Reklama

Jak poinformował obrońca maszynisty mec. Wojciech Kilanowski, zażalenie obrony na decyzję o tymczasowym aresztowaniu trafiło już do sądu. Według niego możliwe jest, że sąd rozpozna je już w najbliższą środę.

W ubiegłym tygodniu wnioski dot. poręczenia za aresztowanego maszynistę skierowali do sądu poseł PiS Jerzy Polaczek i były prezes PKP Intercity Czesław Warsewicz. W ich ocenie nie istnieje ryzyko, żeby maszynista utrudniał postępowanie karne, czy nakłaniał do składania fałszywych zeznań. We wniosku zapewniają, że podejrzany stawi się na każde wezwanie sądu.

Do wypadku pociągu pasażerskiego TLK relacji Warszawa Wschodnia-Katowice doszło 12 sierpnia. Wykoleiła się lokomotywa i cztery wagony. Lokomotywa uderzyła w nasyp. Jeden z wagonów wypadł z torów i przewrócił się. W katastrofie zginął 52-letni mężczyzna, a 81 osób poszkodowanych trafiło do szpitali.

Według piotrkowskiej prokuratury jedną z przyczyn wypadku była nadmierna prędkość, z jaką pociąg wjechał na rozjazd. Urządzenia w lokomotywie zarejestrowały, że przed wypadnięciem z torów skład jechał z prędkością 118 km na godz., a ograniczenie prędkości w tym miejscu wynosi 40 km na godz.

Prokuratura przedstawiła maszyniście zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu kolejowym, której następstwem była "śmierć jednej osoby oraz doznanie obrażeń ciała różnego stopnia przez szereg innych osób". Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. W prokuraturze odmówił składania wyjaśnień. Przed sądem - podczas rozpoznawania wniosku o aresztowanie - zmienił zdanie i opowiadał o zdarzeniu.

Śledczy wciąż analizują inne możliwe przyczyny tej katastrofy m.in. wadę materiałową i technologiczną torowiska, wadę urządzenia rozjazdowego, które miało zmienić tor poruszania się pociągu czy niesprawność mechanizmów elektrowozu. Wstępne ustalenia - według prokuratury - nie wskazują na wady czy niesprawność urządzeń.

Na potrzeby śledztwa zabezpieczono m.in. rejestratory z lokomotywy, zapisy rozmów między maszynistą a pracownikiem nastawni i rejestratory uruchamiania świateł wskazujących na konieczność ograniczenia prędkości na danym odcinku.