"Błękitny 24-2", który w nomenklaturze lotniczej nosi imię SP-TVN, miał być upominany przez kontrolerów lotu, którzy polecali mu jak najszybciej opuścić strefę kontrolowaną lotniska (CTR). Piloci jednak najpierw mieli nie reagować, a potem tłumaczyć się problemami z łącznością. W pewnej chwili padają słowa kontrolera: "Proszę pana, za stary jestem na takie numery". Wszystko kończy się przeprosinami ze strony pilotów.

Reklama

http://www.youtube.com/watch?v=cjgXIEXq_Tc

Nagranie rozmowy, które pojawiło się w sieci, jest szeroko komentowane. Pojawiają się głosy, że może to być zręcznie zmontowany falsyfikat, który ma uderzać w stację telewizyjną. Inni z kolei podkreślają, że taka postawa pilotów zagrażała akcji ratowniczej po awaryjnym lądowaniu boeinga 767.

Lidia Zagórska, wiceszefowa zespołu PR Grupy TVN, zdecydowanie zaprzecza spekulacjom, jakoby śmigłowiec TVN24 latał nad Okęciem bez odpowiedniej zgody. Wyjaśnia, że maszyna przeleciała nad lotniskiem około godziny po wylądowaniu boeinga, i w związku z tym w żaden sposób nie przeszkadzał w prowadzeniu akcji ratowniczej. "Błękitny 24 miał odpowiednią zgodę (zaakceptowany plan lotu) uprawniający go do przelotu na tej trasie" - napisała Zagórska.

Reklama