Do zdarzenia doszło w nocy z wtorku na środę na warszawskim Żoliborzu, gdy złodzieje okradli samochód mec. Jakuba Wende. Zginął telefon, sprzęt turystyczny (mecenas wybierał się na narty) oraz toga, której adwokat używał na co dzień, występując w sądach.

Reklama

To dla mnie bardzo cenna pamiątka. Dostałem ją od ojca, gdy sam zostałem adwokatem, po złożeniu ślubowania. Ta toga ojca pamięta jeszcze proces toruński - powiedział PAP syn sławnego adwokata.

Liczy on, że uda mu się odzyskać choćby togę. Mniejsza o skradziony sprzęt, ale na tej todze naprawdę mi zależy. Zgłosiłem sprawę na policję, dałem też ogłoszenie w internecie. O nagrodzie pomyślę dla znalazcy. Złodziejom płacić nie zamierzam - dodał mecenas Wende.

Dostaliśmy takie zgłoszenie. Szukamy sprawców - powiedziała PAP w czwartek podkomisarz Elwira Brzostowska z żoliborskiej komendy rejonowej policji. Jak ujawniła, adwokat oszacował szkody na 6,5 tysiąca zł - nie licząc sentymentalnej wartości adwokackiej togi.

Reklama

Edward Wende zmarł w maju 2002 r. w Warszawie w wieku 66 lat. Był adwokatem, obrońcą w procesach politycznych, jednym z pełnomocników oskarżycieli posiłkowych w procesie zabójców księdza Jerzego Popiełuszki. Mowa końcowa, jaką wygłosił w tym procesie, weszła do kanonów prawniczej sztuki oratorskiej.

Był synem i wnukiem adwokatów. Po 1989 r. - senator i poseł Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Sędzia Trybunału Stanu, zwolennik lustracji. W latach 1991-97 - konsul honorowy Wielkiego Księstwa Luksemburga. Znany z fantazji Wende był wielbicielem motocykli. Swym czarnym kawasaki przyjeżdżał nawet do Sejmu.