Rękawiczki są wełniane i jak tłumaczy Krzysztof Rutkowski, jeśli policjanci znajdą na miejscu ukrycia zwłok dziewczynki włókna z rękawiczek, będzie to oznaczać, że to Katarzyna W. zasypywała ciało córki gruzem.

Reklama

Ale jak donosi Fakt.pl, możliwy jest jeszcze inny scenariusz. Że matka pożyczyła rękawiczki komuś, kto ukrył zwłoki.

Ten element garderoby może okazać się bardzo ważnym dowodem w śledztwie. Tym bardziej, że rękawiczki Katarzyny W. miały znaleźć się w domu rodziców ojca dziewczynki, Bartłomieja Waśniewskiego.

Pytany, skąd ma rękawiczki, Rutkowski odpowiedział, że były one u rodziny Katarzyny W. i nikt ich nie ukrywał. Wcześniej poszukiwano ich w hotelu, gdzie matka przyznała się Rutkowskiemu, że dziecko nie zaginęło, a zmarło na skutek nieszczęśliwego wypadku.

Ponieważ prokuratura pytała o te rękawice, my oczywiście również ich szukaliśmy i dzisiaj po prostu zostały znalezione - powiedział Rutkowski.

Matka dziewczynki Katarzyna W. mówiła początkowo, że dziecko zostało porwane. Krzysztof Rutkowski, który włączył się do sprawy, ponad tydzień temu nagrał swoją rozmowę z kobietą, podczas której powiedziała mu, że niemowlę zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku.

Prokuratura przedstawiła Katarzynie W. zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, a sąd aresztował ją na dwa miesiące.

Wątek udziału Rutkowskiego w poszukiwaniach małej Magdy wyłączono ze śledztwa w sprawie śmierci dziecka, które prowadzi prokuratura w Katowicach, do odrębnego postępowania. Sprawę zbada gliwicka prokuratura.