Uważam, że to była celowa zagrywka - przyznaje jasnowidz z Człuchowa w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim", komentując tajemnicze zaginięcie Katarzyny Waśniewskiej.

Jak bowiem ktoś mógł wejść do mieszkania, pakować rzeczy, rzekomo poza wiedzą śpiącego męża Katarzyny W.? W mojej ocenie matka Madzi została namówiona do ucieczki, aby prawda nie wyszła na jaw - podkreśla Krzysztof Jackowski.

Reklama

Jaką prawdę ma na myśli? Jasnowidz już wcześniej twierdził, że w tę sprawę zamieszane są trzy osoby i nadal podtrzymuje tę wersję.

Uważam, że to ta trzecia osoba pomagała w "ucieczce" - mówi Krzysztof Jackowski. - Odnoszę jednak wrażenie, że matce dziewczynki może coś grozić. Być może za tym zniknięciem stoi ktoś, kto boi się zeznań Katarzyny W. Być może chce pozbyć się świadka - ostrzega jasnowidz z Człuchowa.

Więcej Jackowski mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. - Widzę, jak spaceruje w okolicach rzeki z zabetonowanym brzegiem, w pobliżu są budynki mieszkalne. To jakieś większe miasto - przyznał.

Katarzyna odnajdzie się w ciągu kilku dni. Nie wytrzyma napięcia i powie, jak było. Pogrąży w zeznaniach dwie osoby, które od początku uczestniczyły w sprawie tajemniczej śmierci dziecka - uważa jasnowidz. Jego zdaniem chodzi o dwóch mężczyzn