Sześć obozów koncentracyjnych zyskało ponure miano obozu zagłady - podaje brytyjski historyk Paul Johnson. Były to obozy w Chełmnie i w Auschwitz na polskich terytoriach przyłączonych do Rzeszy, oraz w Treblince, Sobiborze, Majdanku i Bełżcu w Generalnym Gubernatorstwie.

Reklama

Niektórzy historycy kwestionują jednak ten podział. Wszystkie obozy - z podobozami i filiami było ich nawet ponad 12 tysięcy - stały się szybko w istocie obozami zagłady, ponieważ więźniowie umierali tam z powodu wygłodzenia, obciążenia nadmierną pracą, czy też w wyniku egzekucji. Jednak tych sześć obozów zostało założonych lub rozbudowanych przede wszystkim w celu przeprowadzenia masowego mordu na skalę przemysłową.

Nazistowskie obozy koncentracyjne powstały na długo przed wybuchem II wojny światowej. Już w siedem tygodni po objęciu urzędu kanclerza przez Adolfa Hitlera w styczniu 1933 r., szef SS Heinrich Himmler otworzył w Dachau w Bawarii pierwszy obóz koncentracyjny, jako miejsce odosobnienia przeciwników reżimu hitlerowskiego. W październiku 1938 r. istniały już także obozy w Oranienburgu, Sachsenchausen, Buchenwaldzie, Ravensbrueck, Flossenburgu. Łączną liczbę ich więźniów szacuje się na 170 tys.

W czasie wojny nazistowskie obozy stały się miejscem masowej eksterminacji Żydów, bezlitosnej kaźni ludności krajów okupowanych, źródłem siły niewolniczej dla zakładów zbrojeniowych, a także miejscem eksperymentów medycznych.

Pierwszym ukończonym obozem zagłady był obóz w Chełmnie nad Nerem, który rozpoczął działalność 8 grudnia 1941 r. Do zabijania ofiar wykorzystywano w nim spaliny z ciężarówek. Ocenia się, że w Chełmnie Niemcy zamordowali 160-200 tys. osób. Ofiarami byli przede wszystkim Żydzi z Łodzi i innych gett tworzonych przez władze niemieckie na terenie tzw. Kraju Warty.

20 stycznia 1942 r. na konferencji w Wannsee pod Berlinem Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) przedstawił plan "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej" (Endloesung der Judenfrage), którego konsekwencją miała być eksterminacja europejskich Żydów.

Według protokołu konferencji, zagładzie miało ulec 11 milionów europejskich Żydów, w tym 5 milionów na terenach ZSRS i ponad 3 miliony w Generalnym Gubernatorstwie.

Reklama

Nazistowskie plany eksterminacji przyjęte w Wannsee obejmowały również ludność żydowską, która na początku 1942 r. znajdowała się poza terenami kontrolowanymi przez III Rzeszę. "Ostateczne rozwiązanie" miało więc dotyczyć także Żydów z Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szwajcarii, Hiszpanii czy Turcji.

Po konferencji w Wannsee, w celu przyspieszenia działań eksterminacyjnych, naziści rozpoczęli budowę obozów zagłady, w których Żydzi mieli być mordowani w komorach gazowych. Oprócz obozu w Chełmnie nad Nerem naziści zbudowali obozy w Bełżcu, Sobiborze, Treblince, na Majdanku i Auschwitz-Birkenau.

Obóz w Bełżcu odegrał istotną rolę w życiu Jana Karskiego. Jak wspomina jego biograf Stanisław M. Jankowski w 1942 roku, kiedy Karski miał wyruszyć do Londynu, aby przekazać raport o sytuacji w okupowanym kraju oraz przewieźć mikrofilm z kopiami dokumentów Delegatury Rządu, o jego misji dowiedzieli się działacze partii żydowskich. Udało się im dotrzeć do Karskiego. Pokazali mu getto warszawskie i obóz tranzytowy w Izbicy Lubelskiej, skąd Żydzi trafiali do obozu zagłady w Bełżcu. Trafił tam w przebraniu ukraińskiego strażnika.

"To, co zobaczył Karski, przyprawiło go o wstrząs nerwowy i wracało do niego przez całe życie" - mówił Jankowski, autor wydanej w 2009 r. książki "Karski. Raporty tajnego emisariusza".

Wstrząsającą relację naocznego świadka Karski przekazał wielu amerykańskim i brytyjskim politykom, dziennikarzom i artystom. Spotkał się miedzy innymi z ministrem spraw zagranicznych rządu brytyjskiego Anthony'm Edenem oraz z prezydentem USA Franklinem Delano Rooseveltem i słynnym pisarzem Herbertem Wellsem. Jednak jego dramatyczne apele o ratunek dla narodu żydowskiego nie przyniosły rezultatów - większość rozmówców nie dowierzała jego doniesieniom lub je ignorowała.

Zachodni przywódcy, a nawet niektórzy liderzy organizacji żydowskich w USA, nie dawali wiary jego wstrząsającym relacjom o Holokauście. Nie wpłynęły one na politykę państw sprzymierzonych w czasie wojny, opierającą się na założeniu, że jedynym sposobem uratowania Żydów jest pokonanie najpierw nazistowskich Niemiec.

Stworzony przez nazistów system eksterminacji ludności żydowskiej był przerażająco sprawny. W Treblince w ciągu jednego dnia można było zagazować 10-12 tys. osób.

Oblicza się, że w obozach zagłady Niemcy zamordowali blisko 3 milionów Żydów. W Auschwitz-Birkenau ok. 960 tys., w Treblince ok. 900 tys., w Bełżcu ok. 500 tys., w Sobiborze ok. 250 tys., w Chełmnie nad Nerem ok. 150 tys., na Majdanku ok. 60 tys.

Liczbę Żydów zamordowanych przez nazistów i ich sojuszników w czasie II wojny światowej ocenia się łącznie na około 6 milionów. Prawie 5 milionów z nich zgładzono na ziemiach polskich okupowanych przez III Rzeszę. Blisko 3 miliony ofiar to polscy Żydzi.

Po wojnie Karski zdecydował się na pozostanie w Stanach Zjednoczonych. Studiował w Georgetown University w Waszyngtonie na Wydziale Służby Zagranicznej, po czym został tam wykładowcą i profesorem. Jeździł po całym świecie z odczytami na temat zagrożeń, jakie niesie komunizm. Zajmował się naukowo stosunkami międzynarodowymi.

Przez kilkadziesiąt lat Karski nie wspominał publicznie o swoich okupacyjnych przeżyciach. Dopiero w 1978 roku Claude Lanzmann skłonił go do opowiedzenia przed kamerą o misji kuriera i o tym, co widział w getcie warszawskim i w obozie w Izbicy. Umieścił to w swoim filmie dokumentalnym "Shoah".

W 1982 r. Karski otrzymał medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. W 1994 r. został honorowym obywatelem państwa Izrael. Rok później polski prezydent odznaczył go Orderem Orła Białego.

Mapa nazistowskich obozów koncentracyjnych i zagłady na portalu historycznym www.dzieje.pl.