Odkopanego cztery lata temu ciała nie udało się zidentyfikować. Biegli stwierdzili jedynie, że jest to mężczyzna, który został zamordowany w 1992 roku. Wiadomo też, w jaki sposób zginął. Teraz śledczy z Krakowa, którzy badają sprawę zaginięcia przed laty dziennikarza Jarosława Ziętary, podejrzewają, że mogą to być jego zwłoki.
Prokuratorzy nie chcą zdradzić, gdzie dokładnie odnaleziono ciało. Ujawniają jedynie, że na trop niezidentyfikowanych zwłok natrafiono, przeszukując akta dotyczące podobnych przypadków z Wielkopolski i sąsiadujących z nim województw.
Nie wykluczamy, że to może być Jarosław Ziętara - przyznaje w rozmowie z gazetą.pl prokurator Piotr Kosmaty. Choć podobnych przypadków na badanym obszarze było kilkanaście, tylko tu zlecono przeprowadzenie badań DNA. Czas zgonu mężczyzny pokrywa się bowiem z okresem zaginięcia Ziętary. Przeprowadzenie ekspertyzy jest o tyle prostsze, że przed pochówkiem odnalezionego mężczyzny pobrano próbki DNA. Wyniki mają być znane za 2-3 miesiące. W związku z tym śledztwo zostało przedłużone do końca października.
Jarosław Ziętara, 24-letni reporter "Gazety Poznańskiej", pisał o polityce i aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 roku w drodze do redakcji. Poszukiwania nie dały rezultatu. W związku z obszarem jego zawodowych zainteresowań, jedna z wersji wydarzeń mówiła o tym, że mógł się komuś narazić, prowadząc dziennikarskie śledztwo.
Kolejne dochodzenia prowadzone przez prokuraturę w Poznaniu były umarzane. Gdy sprawa trafiła do Krakowa, nastąpił przełom. Śledczy pół roku temu stwierdzili, że Ziętara został zamordowany, choć do tej pory nie udało się odnaleźć jego ciała. Prokuratorzy powołują się jednak na wskazujące na to dowody, o których nie chcą mówić szczegółowo.