Czy były szef Narodowego Centrum Sportu dostanie pieniądzie? Sąd Okręgowy w Warszawie ma dziś (21.08) orzec, czy zasadny jest pozew Rafała Kaplera, w którym domaga się on wypłaty ponad półmilionowej premii wraz z odsetkami. Chodzi o pieniądze zapisane w kontrakcie, które Kapler miał otrzymać za oddanie Stadionu Narodowego do użytku i sprawne przeprowadzenie na nim meczów podczas Mistrzostw Europy.



Reklama

Strony podczas krótkiej 15-minutowej rozprawy nie weszły na drogę ugodową, nie chciały także powoływać świadków. Pełnomocnik NCS, radca prawny Michał Kurzyński wnioskował o to, by sąd oddalił pozew. Argumentował, że wynagrodzenie dodatkowe w żądanej kwocie jest sprzeczne z ustawą o Euro 2012. Tyle tylko, że - jak replikował pełnomocnik Rafała Kaplera mecenas Krzysztof Wąsowski - to wynagrodzenie za wykonaną przez 37 miesięcy pracę, a nie premia.



Rafał Kapler został odwołany z Narodowego Centrum Sportu po tym jak okazało się, że obiekt nie jest gotowy na rozegranie planowanego meczu o superpuchar Polski. Kapler formalnie sam podał się do dymisji, ale zgodnie z kontraktem zażądał premii w wysokości ponad pół miliona złotych. A ponieważ minister sportu Joanna Mucha wypłatę wstrzymała, teraz były szef NCS domaga się pieniędzy z odsetkami, które gwarantował mu kontrakt. Premię - w wysokości 570 tysięcy złotych - Rafałowi Kaplerowi umowa gwarantowała pod dwoma warunkami: oddania Stadionu Narodowego do użytku i sprawnego przeprowadzenia na nim meczów podczas Mistrzostw Europy 2012. Jakość wykonania czy nawet termin oddania stadionu do użytku - który przekroczono o kilka miesięcy - nie miały znaczenia.



Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Ksenia Maćczak/dabr