Pomysł z opłatami za przejazd mostem powstał jeszcze na wniosek prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zespół pracował nad nim wiele miesięcy i ten dokument trafił na moje biurko 27 lipca 2006 roku, tj. po 7 dniach mojego urzędowania - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Kazimierz Marcinkiewicz, były komisarz stolicy.
Czytaj także: Płatne mosty jak gorący kartofel. Ratusz: To pomysł PiS. Marcinkiewicz się broni
Dziś Jarosław Kaczyński oszukuje Warszawiaków, bo nikt nie ma zamiaru wprowadzać żadnej opłaty ani w tunelach ani na mostach - dodał Marcinkiewicz.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński zarzucił wczoraj prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz, że dyskryminuje Pragę i chce zamknąć mosty. W ten sposób skrytykował plan wprowadzenia opłat za przejazdy mostami i tunelami. Taki zapis zawiera uchwała Rady Miasta o strategii transportowej z 2009 roku.
Dziś Jarosłąw Kaczyński podtrzymał swoją wypowiedź, dodając, że pani prezydent twierdzi, że nie miała zamiaru wprowadzania opłat, ale tej części strategii rozwoju Warszawy nie wycofała. - W 2009 pani prezydent mówiła, że "myślimy o wprowadzeniu opłat za wjazd do centrum - dodał prezes PiS.
Komentarze(148)
Pokaż:
Te słowa Jarosława Kaczyńskiego wywołały burzę w tak zwanych zaprzyjaźnionych me(N)diach i choć są one w stu procentach prawdziwe, to jednak wiadomo, że w domu wisielca nie należy mówić o sznurze. W rolę adwokata głowy państwa wcielił się natychmiast prezydencki doradca Tomasz Nałęcz, który w otoczeniu wspierających Komorowskiego medialnych klakierów z Czerskiej i Wiertniczej nazwał słowa prezesa PiS „obrzydliwą insynuacją”, dodając, że:
Gdyby obowiązywał Kodeks Boziewicza, to należałoby za coś takiego posłać sekundantów.
Oto, czym jest dzisiejsza Polska. O kodeksie honorowym Boziewicza z 1919 roku mówi stary komuch i polityk, który może być wzorcem z Sevres, jeżeli chodzi o zakłamanie, służalczość, karierowiczostwo i brak jakichkolwiek zdolności honorowych.
Wracając do słów prezesa Jarosława Kaczyńskiego, zajmiemy się tylko „dziwnymi związkami”, do których nie można przecież zaliczyć związku małżeńskiego pana prezydenta, dzięki któremu otrzymał on w posagu od swojej obecnej żony teściów, pracowników komunistycznego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a później MSW z „dziwnym” galimatiasem nazwisk, począwszy od nazwiska Dembowska poprzez Dziadzia Deptuła i Rojer.
Pozostawiając na boku związki rodzinne, zapytajmy: Czy insynuacją jest to, że jedynym posłem PO, który wraz z komuchami z SLD głosował przeciwko rozwiązaniu WSI, czyli „długiego ramienia Moskwy”, służby specjalnej stworzonej w Polsce Ludowej przez sowietów i im służącej, był właśnie Komorowski?
Czy insynuacją jest to, że szkolony przez GRU były szef WSI gen. Marek Dukaczewski kibicował kandydatowi na prezydenta Komorowskiemu, obiecując otworzyć butelkę szampana po jego zwycięstwie?
Teraz przyjrzyjmy się bliżej otoczeniu obecnego prezydenta.
Generał Stanisław Koziej to uczestnik zabezpieczanego przez GRU kursu Sztabu Generalnego ZSRS, członek egzekutywy PZPR i były oficer I-go Zarządu Sztabu Generalnego, który w latach 1978–1981 uczestniczył w opracowaniach planu ataku wojsk Układu Warszawskiego na Europę Zachodnią.
Prezydencki doradca prof. Roman Kuźniar to były członek PZPR, odznaczony w stanie wojennym oraz zarejestrowany pod numerem 16 645 kontakt operacyjny komunistycznego wywiadu o pseudonimie „Uniw”, znany z prorosyjskiego nastawienia.
Przypomnijmy, że inny pracownik BBN, wiceszef Biura Zdzisław Lachowski był kontaktem operacyjnym komunistycznych służb o pseudonimie „Zelwer”. Nie zapominajmy, że na początku swojego urzędowania Komorowski zaprosił do swojego pałacu, jako doradcę, komunistycznego dyktatora, zdrajcę i renegata Jaruzelskiego, agenta informacji wojskowej o pseudonimie „Wolski”.
Jednak aby lepiej zrozumieć klucz, według którego Bronisław Komorowski kompletował swoje najbliższe otoczenie, łącznie z przygarnianiem już dawno odrzuconych przez społeczeństwo w demokratycznych wyborach polityków Unii Wolności, musielibyśmy wrócić do początków lat 80.
Obecny prezydent musiałby szczerze Polakom odpowiedzieć, czy w 1982 roku podczas internowania w wojskowym ośrodku wypoczynkowym w Jaworzu, gdzie nie było krat oraz zamykanych drzwi do pokojów, poznał bliżej stomatologa leczącego internowanych, współpracownika WSI o pseudonimie „Tomaszewski”?
Polacy zaś, tym razem już sami, muszą sobie przypomnieć, jak błyskawicznie i w nieludzki, niegodny przyzwoitego człowieka sposób Komorowski wtargnął po 10 kwietnia 2010 roku do kancelarii zamordowanego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, by położyć łapę na kompromitującym go, jak twierdza wtajemniczeni, aneksie do raportu o likwidacji WSI, o którym od tamtego czasu „wiodący” dziennikarze milczą jak zaklęci.
I na koniec słowo do towarzysza Tomasza Nałęcza. Gdyby dzisiaj w Polsce rzeczywiście obowiązywał Kodeks Boziewicza, to szanowny prezydencki doradca nocami miotałby się ze strachu w mokrej pościeli, a za dnia barykadowałby drzwi, aby uniknąć bezpośredniego kontaktu z sekundantami.
Parafrazując zaś słowa Jarosława Kaczyńskiego:
W normalnym kraju Komorowski, Nałęcz, Kuźniar, Koziej i wielu wielu innych nie miałoby żadnych szans na karierę i jest to oczywista oczywistość.
Musimy zrozumieć, że dzisiejsi obrońcy Komorowskiego, podobnie jak ci, którzy wspierali Sikorskiego po jego wasalnym przemówieniu w Berlinie, nie tyle stawali i stają po stronie tych osób, ale bronią sterującego Polską kondominium, o którym mówił kiedyś Jarosław Kaczyński, za co spotkał się z identyczną jak dziś nagonką.
Przypominam:
W domu wisielca nie mówi się o sznurze.
Kaczyński zamierza doprowadzić do likwidacji Urzędu Rzecznika Interesu Publicznego oraz przekazać lustracje do „swojego” IPN, Czy przyczyną są identycznie brzmiące na Liście Wildsteina nazwiska... Jawiga Kaczyńska oraz Adam Massalski?
Informacje o tekście
Typ tekstu: PiS inaczej
Autor: Zbigniew Nowak
Źródło: raportnowaka.pl
Publikacja: 2006-01-19 04:42:50
Czytano: 4411 razy
» Narzędzia
» Poleć stronę RaportNowaka
» Drukuj ten tekst
» Załączniki do artykułu
Lista Wildsteina- Kaczynska
plik PDF, 47 kB
Lista Wildsteina- Massalski
plik PDF, 23 kB
List otwarty do Jarosława Kaczyńskiego
Szanowny Panie „Prezesie”!
W związku z wyrażonym przez pana partie, Prawo i Sprawiedliwość zamiarem przenie-sienia lustracji do Instytutu Pamięci Narodowej oraz tym samym chęcią zlikwidowania Urzędu Rzecznika Publicznego, zwracam się do Pana z prośbą o umieszczenie w Internecie zaświadczeń wydanych wszystkim posłom, senatorom oraz liderom pana ugrupowania o nadaniu statusu pokrzywdzonego przez Instytut Pamięci Narodowej.
W szczególności w Internecie winna się znaleźć całość dokumentów uzyskanych z IPN w tym zaświadczenie potwierdzające status pokrzywdzonego takich osób:
Senator Massalski, były rektor Akademii Świętokrzyskiej
Jadwiga Kaczyńska – matka pana prezesa.
W obydwu przypadkach takie samo nazwisko występuje na Liście Wildszteina. Umieszczając zaświadczenia choć by tylko osób potwierdzi Pan brak niecnych zamiarów oraz wykluczy jakiekolwiek megatywne skojarzenia.
Podnoszę, że od prawie roku senator PiS, Adam Massalski zapewniał opinie publiczną wojewodztwa świętokrzyskiego, że wystąpi o nadanie mu statusu pokrzydzonego przez organy bezpieczenstwa państwa. Do obecnej chwili tego nie uczynił.
Link do Listy Wildszteina - Jadwiga Kaczyńskia
Link do Listy Wildszteina – Adam Massalski
Nadto, proszę odpowiedzieć na następujące pytanie: Czy jest Panu wiadomym, że w Urzędzie Rzecznika Interesu Publicznego znajduje się jeszcze około 5 tys oświadczeń lustracyjnych, w tym przede wszystkim - sędziów, prokuratorów oraz adwokatów, które nie zostały nigdy objęte postępowaniem sprawdzającym?
Nasuwa się podejrzenie, że likwidując na obecnym etapie działalność tego urzędu, doprowadzi Pan do zaniechania lustracji tych osób. Czy powodem braku chęci do zlustrowania ww. środowisk jest fakt dziwnego unikania przez Pana i partyjnych kolegów odpowiedzialności karnej oraz wątpliwości w stosunku do Pana matki, która jak powszechnie wiadomo, pracowała w Instytucie Badań Literackich?
O Instytucie jest powszechnie wiadomo, że pozostała on w dużym zainteresowaniu pani pułkownik B. z UB.
W Internecie winna sie bezwarunkowo znależć całość dokumentacji znajdącej sie w IPN, dotycząca pana oraz Pana brata - prezydenta RP. Jest prawdopodobnym, że może się w tej dokumentacji znajdować np. informacja o tym, w jaki sposób Pana rozdzina podpisała umowę na znany panu film.
Kaczyńscy zabrali się też do zarządzania nieruchomościami przy Alejach Jerozolimskich i ul. Srebrnej. W tym celu tworzą kolejną spółkę - `Srebrna Media' to klon spółki `Srebrna'. Powstaje też kolejna fundacja - `Nowe Państwo' - którą zakładają: arcybiskup Gocłowski, Jarosław Kaczyński i Ludwik Dorn. Jak by tego było jeszcze mało, szeregi fundacji zasilają spółki `Srebrna' i `Srebrna Media'. Dostałeś Czytelniku zeza? My też, ale o to właśnie Kaczorom chodziło - żeby jak najbardziej wszystko zagmatwać. Jak już wszystko jest `cacy', to nieruchomości kaczorowe zostają powynajmowane. Wszystkie - na biura instytucji państwowych, a więc takich, które płacą dużo i w terminie. No to Kaczory śpią na pieniądzach? Praktycznie tak, ale teoretycznie - dla fiskusa - wynajem nieruchomości na papierze przynosi bliźniakom same straty. Rok w rok około 3 mln zł. Niesłychane, bo przecież biznesem zarządzali i zarządzają sami `najlepsi eksperci' PiS od gospodarki, czyli: Jarosław Kaczyński, Lech Kaczyński, Ludwik Dorn, Adam Lipiński, Wojciech Jasiński, Marek Suski oraz inni pomniejsi - w tym małżonki niektórych wspomnianych.
Czy Kaczyńscy są zatem idiotami? Udowodnimy, że nie są, gdy wspomnimy, iż w 1995 r. na rynku pojawił się tygodnik `Nowe Państwo'. Ten hit przygarniający sieroty po `Życiu Warszawy' kreowanym przez Wołka rozchodzi się w nakładzie 700 egzemplarzy (30 prenumeratorów). Po co Kaczorom taki gniot? Otóż `Nowe Państwo' to chyba jedyny periodyk w historii dziennikarstwa, który płaci autorom za materiały nieopublikowane. Te należności sięgaja kwoty miliona czterystu tysięcy złotych rocznie. Jak to przełożyć na język zrozumiały? Na przykład tak: Jonasz ma siostrę, a ona pisze sobie pamiętnik. No więc naczelny zamawia u niej ten pamiętnik za jakieś pół miliona zł, wiedząc z góry, że nigdy podobnego gniota nie wydrukuje. Płaci jej za to kupę szmalu. No i ten szmal pierze do czysta... Wszystko jasne?
Jak braciszkom takie przekręty się udają? A tak, że nie od parady zatrudnili arcybiskupa Gocłowskiego. Stanowi on bowiem skuteczny parasol ochronny przed sądami wszelkiej maści. Pokażcie nam bowiem takiego gieroja sędziego, który wezwie na przesłuchanie biskupa. Czy tenże jest altruistą darzącym braci K. wielką miłością i wszystko, co robi, robi za darmo? Może i tak, ale co rok przydaje mu SIĘ PRAWIE PÓŁ MILIONA, KTÓRE - WEDŁUG NASZYCH INFORMACJI – DOSTAJE..."
MAREK SZENBORN
ANNA KARWOWSKA
PS. Do jakiego stopnia posuwa się bezczelność PiS-u, niech świadczy fakt, że JOLANTA SZCZYPIŃSKA - KADRÓWKA KACZORÓW - PISZE W DEKLARACJI MAJĄTKOWEJ, ŻE NIE ZASIADA W ŻADNEJ RADZIE NADZORCZEJ. A MY MAMY PRZED SOBĄ AKTUALNY WYKAZ CZŁONKÓW RADY SPÓŁKI `SREBRNA' I SZCZYPIŃSKA TAM STOI, A RACZEJ SIEDZI JAK WÓŁ.
ŚWIĘTYCH NIE MA Niestety...
A za to - pewnie nagroda , jakiś order np, za waleczność
A tymczasem Fundacja Prasowa Solidarność już ledwo zipie. Wszystkie wszak środki władowała w elekcję Kaczorów i w kasie pojawiło się dno. Ale braciszkowie mają główki na miejscu. Nigdy wszak nie ma tak, żeby nie można było jeszcze czegoś chapnąć. SĄ PRZECIEŻ NIERUCHOMOŚCI SKARBU PAŃSTWA ZARZĄDZANE PRZEZ FUNDACJĘ. NO TO TRZEBA JE SPRZEDAĆ. Ale jak sprzedać nie swoje? Jak spieniężyć dla siebie coś, co jest własnością podatników?
Otóż bardzo prosto - wystarczy tylko bezczelny pomysł!
W LUTYM 1994 ROKU LECH I JAROSŁAW UPOWAŻNIAJĄ ZARZĄD FUNDACJI DO ZAŁOŻENIA TRZECH SPÓŁEK: `SREBRNA', `INTERPOLIGRAFIA' I `CELSA'. PO CO ONE? A PO TO, ŻE MAJĄ SPRZEDAĆ Z MAJĄTKU FUNDACJI, CO SIĘ TYLKO DA. A DA SIĘ SPRZEDAĆ NP. BIUROWCE PRZY ALEJACH JEROZOLIMSKICH I ULICY SREBRNEJ, DRUKARNIE PRZY UL. NOWOGRODZKIEJ, A TAKŻE MAŁY OBIEKT PRZY ORDONA 3.
SĄD GOSPODARCZY JAKOŚ NIE MA CZASU NA SPRAWDZENIE, CZY NIERUCHOMOŚCI SĄ WŁASNOŚCIĄ FIRMY KACZORÓW. Jest to co prawda jego obowiązek, ale kto to wysokiemu sądowi wytknie? Bezczelność Kaczyńskich osiąga już taki pułap, że jeden jedyny budynek (ten przy Alejach Jerozolimskich plus dwa samochody) wnoszą aportem do ww. trzech spółek. Do każdej oddzielnie. Ślepa Temida klepie bez niczego to jawne oszustwo.
STAN WIĘC MAMY TAKI: SĄ TRZY SPÓŁKI - WSZYSTKIE POD KONTROLĄ BRACISZKÓW - I... PRZESTĘPSTWO (WNIESIENIE APORTEM NIE SWOJEJ WŁASNOŚCI) ZOSTAJE ZALEGALIZOWANE.
OTÓŻ 29 GRUDNIA 1994 R. W GABINECIE KIEROWNIKA URZĘDU REJONOWEGO W WARSZAWIE ZOSTAJE PODPISANY AKT NOTARIALNY, NA MOCY KTÓREGO SKARB PAŃSTWA (CZYLI MY WSZYSCY) PRZEKAZUJE WSPOMNIANE WCZEŚNIEJ BUDYNKI I DZIAŁKI, NA KTÓRYCH STOJĄ, FUNDACJI KACZORÓW. NIESAMOWITE? A JEDNAK PRAWDZIWE!
Bracia mają poza umiejętnością trzepania kasy jeszcze jedną właściwość - talent do skłócania przyjaciół. Tak się stało nie tylko z Wałęsą, ale np. ze Sławomirem Siwkiem. Poszło o pieniądze oczywiście.
BYŁO TAK: SIWEK ZNACZNIE PONIŻEJ KOSZTÓW WŁASNYCH DRUKOWAŁ BRACISZKOM `NOWE PAŃSTWO', A W ZAMIAN MIAŁ DOSTAĆ NA WŁASNOŚĆ SPÓŁKĘ `INTERPOLIGRAFIA' - RAZEM Z JEJ MASZYNAMI POLIGRAFICZNYMI. MIAŁ I DOSTAŁ, ALE NIE DO KOŃCA. DOSTAŁ TEŻ BOWIEM ANIOŁA STRÓŻA, CZYLI NOWEGO AKCJONARIUSZA - BISKUPA ANDRZEJEWSKIEGO.
JAREK I LECH ZAKŁADAJĄ OTO FUNDACJĘ PRASOWĄ SOLIDARNOŚĆ. KOGÓŻ JESZCZE WIDZIMY W TEJ FIRMIE? JEST ARCYBISKUP GOCŁOWSKI, JEST MACIEJ ZALEWSKI (OBECNIE W WIĘZIENIU ZA POMOC GĄSIOROWSKIEMU I BAGSIKOWI W UCIECZCE Z POLSKI), A TAKŻE SŁAWOMIR SIWEK (MILIONER), KRZYSZTOF CZABAŃSKI (POWIERNIK KACZORÓW) I MARIA STOLZMAN - PÓŹNIEJ WICEMINISTER ROLNICTWA, OBECNIE POLITYK UNII WOLNOŚCI. ZARZĄDZA FUNDACJĄ ROLNICZĄ. TO TAKA FIREMKA, KTÓRA KIERUJE CZĘŚCIĄ INTERESÓW KOŚCIOŁA NA WSI.
FUNDACJA PRASOWA SOLIDARNOŚĆ Z KACZORAMI NA CZELE, DYSPONUJĄC KAPITAŁEM ZAŁOŻYCIELSKIM W KWOCIE - UWAGA! - 180 ZŁ, nabywa `Express Wieczorny' - jeden z największych wówczas dzienników w Polsce o nakładzie przewyższającym nakład `Wyborczej' i `Życia Warszawy'.
POWIEDZMY TO JESZCZE RAZ: DWAJ BRACISZKOWIE DOSTAJĄ ZA 180 ZŁOTYCH (TAK DZIAŁO SIĘ WÓWCZAS, PODCZAS PODZIAŁU RSW) NAJWIĘKSZĄ POLSKĄ GAZETĘ! I CO Z NIĄ ROBIĄ? OD RAZU MIANUJĄ NACZELNYM KRZYSZTOFA CZABAŃSKIEGO - CZŁEKA BEZ RESZTY IM ODDANEGO.
Jednak aby wydawać dziennik, trzeba po pierwsze - mieć o tym pojęcie, a po drugie (i najważniejsze) - należy posiadać jakąś kasę. Bracia nie mają ani jednego, ani drugiego. Ale od czego mamy służebną rolę państwa wobec grupy trzymającej władzę! Bank Przemysłowo-Handlowy (wówczas jeszcze własność RP) przekazuje Fundacji pieniądze (jako darowiznę!) w kwocie równej kosztom trzymiesięcznej pracy redakcji, prawie 2 mld starych zł. Ale to wszystko mało i mało. I tu WŁAŚNIE UJAWNIAJĄ SIĘ NIEODKRYTE DOTĄD TALENTY BLIŹNIĄT. OTÓŻ WYNAJMUJĄ ONI BANKOWI BPH BUDYNEK PRZY ALEJACH JEROZOLIMSKICH 125/127, POBIERAJĄC CZYNSZ... ZA 10 LAT Z GÓRY! TO SĄ OGROMNE PIENIĄDZE.
Dziś za taką kasę można by utworzyć nowy ogólnopolski dziennik. Żeby było jeszcze ciekawiej, Lech i Jarosław Kaczyńscy wynajęli tę nieruchomość i... wzięli za wynajem pieniądze, chociaż ona nigdy do nich nie należała.
Lecz i to wciąż za mało. KOLEJNA PAŃSTWOWA FIRMA, KTÓRA WYSUPŁAŁA DAROWIZNĘ NA RZECZ FUNDACJI BRACISZKÓW, TO BUDIMEX. TEN SAM, KTÓRY WYBUDOWAŁ LICHEŃ I MIAŁ TUDERKA ZA SZEFA. ILE DAŁ? NIE WIEMY DOKŁADNIE ILE, ALE WIEMY, ŻE BARDZO DUŻO.
Czytelnik w tym momencie jest przekonany, iż Kaczory potężną kasę z pieniędzy podatników pakowały w `Express Wieczorny' - w jego rozwój. Nic bardziej mylnego. FORSA SZŁA NA FINANSOWANIE DZIAŁALNOŚCI PC ORAZ NA WYDAWANIE TYGODNIKA `POLSKA DZISIAJ'. ÓW TYGODNIK W CIĄGU DWÓCH LAT TRAFIŁ CZTERY RAZY DO KIOSKÓW! RESZTA KASY TRAFIAŁA DO `TYGODNIKA CENTRUM', STOWARZYSZENIA DZIENNIKARZY KATOLICKICH, `TYGODNIKA SOLIDARNOŚĆ' ORAZ `ZIEMI GARWOLIŃSKIEj' - pisemka o nakładzie 2000 sztuk. A dlaczego? A dlatego, że `Ziemią Garwolińską' zarządzał wówczas Marek Suski, zaufany braci, a dziś czołowy działacz i poseł Prawa i Sprawiedliwości.
No i na to właśnie poszła cała forsa, a tu raptem zbliża się kampania wyborcza. Skąd wziąć na nią środki?! - biedzą się bliźniacy. I wpadają na pomysł: opylimy `Express Wieczorny'; wyssaliśmy z niego wszystko, więc teraz trup pójdzie pod młotek.