Goście Moniki Olejnik w Radiu ZET dyskutowali na temat starcia między Prawem i Sprawiedliwością a Kancelarią Prezydenta, które rozpoczęło się od wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat otoczenia prezydenta. - Dla mnie bronienie WSI, czyli długiego ramienia Moskwy w Polsce, nie jest w ogóle śmieszne - tłumaczył Adam Hofman. - Pan prezes się wyprawia na kolejną wojnę domową, a gazem bojowym w tym przypadku jest kłamstwo i insynuacja - replikował Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta.

Reklama

To nie jest kwestia oskarżenia, a faktów. Bronisław Komorowski był jedynym posłem na sali, który bronił Wojskowych Służb Informacyjnych. Fakt jest faktem - tłumaczył słowa Jarosława Kaczyńskiego rzecznik prasowy PiS. Monika Olejnik uściśliła, że prezydent był wówczas jedynym posłem Platformy Obywatelskiej, który bronił dawnego kontrwywiadu.

Poza tym, że bronił WSI, prezydent ma w swoim otoczeniu ludzi, jak generał Koziej, którzy kończyli "woroszyłówkę" [wyższa szkoła wojskowa w Moskwie], a w dzisiejszej Polsce są też generałowie, którzy tych szkół nie kończyli i są bardzo blisko z naszymi sojusznikami w NATO. To są wybory, których dokonuje się świadomie i mamy prawo o nich mówić - mówił Hofman.

Rzecznikowi PiS odpowiedział Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta. - My jesteśmy dziś bogatsi o wiedzę, co znaczyło rozwiązanie WSI. Wiemy, co znaczyło sparaliżowanie naszego wywiadu dla naszej operacji w Afganistanie. Za to się płaci określoną cenę i to trzeba powiedzieć rodzinom żołnierzy, którzy zginęli w Afganistanie - powiedział Nałęcz.

Reklama

Po drugie, sam doznałem tego kłamstwa i insynuacji, bo prezes Kaczyński powiedział, że w otoczeniu prezydenta Komorowskiego są agenci WSI i agenci Moskwy. Dowodem miało być moje nazwisko - mówił Nałęcz.

To, że powiedział o panu profesorze, że był pan w PZPR, to przecież nie kłamstwo - stwierdził Adam Hofman.

Nigdy nie ukrywałem, że byłem w PZPR, więc nie trzeba mi tego wypominać. Natomiast między członkostwem w PZPR, a agenturą Moskwy jest ogromna różnica - odpowiedział Nałęcz i przypomniał, że generał Koziej był wiceministrem w rządzie Prawa i Sprawiedliwości.

Adam Hofman stwierdził, że za powołaniem Kozieja stali premier Kazimierz Marcinkiewicz i Radosław Sikorski. Tomasz Nałęcz wydrwił jego słowa. - Prezentacja Jarosława Kaczyńskiego jako wielkiego impotenta, który nie ma wpływu na rząd, który powołuje, jest absurdem! - mówił doradca prezydenta.