Na Moście Poniatowskiego, którym w tym roku po raz pierwszy przechodził Marsz Niepodległości, doszło do kilku incydentów. Przy wejściu na most grupa kilkunastu zamaskowanych osób rzucała petardy w miejsca, gdzie stoją policjanci. Jeden z organizatorów Marszu, Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego powiedział, że kilka osób próbowało wyprzedzić czoło pochodu. - Jest problem, tak jak co roku, z osobami, które wyprzedzają marsz, pojawiła się plotka, że przed pochodem są osoby związane z lewicą, ale to nieprawda - powiedział IAR Krzysztof Bosak.
Wcześniej na Moście Poniatowskiego interweniowała karetka pogotowia ratunkowego. Kilkanaście minut wcześniej na wysokości dworca Warszawa-Powiśle doszło do przepychanek zakapturzonych mężczyzn. Interweniowała policja i Straż Marszu Niepodległości.
Na Rondzie Waszyngtona zaś policję zaatakowała grupa kilkudziesięciu osób, które przybyły tu zanim dotarło czoło pochodu. Obrzucili oni mundurowych petardami i racami. Interweniować musiały oddziały prewencji i armatka wodna. Czoło Marszu Niepodległości zostało zatrzymane przed wejściem na rondo, kilkadziesiąt metrów przed miejscem starć, gdy główna kolumna pochodu znajdowała się jeszcze na Moście Poniatowskiego.
Wedle organizatorów, w manifestacji bierze udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi.
W tym roku trasa Marszu Niepodległości to niecałe 4 kilometry. Tegoroczna odsłona Marszu nieodłącznie związana jest z postacią Romana Dmowskiego. Zakończenie pochodu zaplanowano na Kamionku, gdzie urodził się przywódca przedwojennej endecji.
ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI I DZIEŃ MANIFESTACJI - ZOBACZ RELACJĘ NA ŻYWO >>>