Tomahawki to amerykańskie pociski samosterujące, których Stany Zjednoczone po raz pierwszy użyły przeciw Irakowi na początku lat 90. podczas operacji Pustynna Burza. Broń ta jest na wyposażeniu jedynie USA i najbliższego sojusznika Waszyngtonu w Europie – Wielkiej Brytanii. O jej zakup pyta również Polska.
Pociski mogą być przenoszone przez samoloty lub okręty (co najmniej klasy niszczyciela lub podwodne). Jak powiedział w rozmowie z DGP Jan Christian Feuerbach, wiceprezes ds. sprzedaży w ThyssenKrupp Marine Systems (niemiecki producent m.in. okrętów podwodnych, które być może kupimy), polskie MON stara się o zgodę Departamentu Stanu (amerykański odpowiednik MSZ) na zakup tego typu broni. Podobnie jak w przypadku 40 pocisków JASSM, które pod koniec ubiegłego roku kupiliśmy do samolotów F-16 (mają być operacyjnie gotowe w marcu 2017 r.), zgodę na taką transakcję musi wydać Kongres USA.
Polskie Ministerstwo Obrony Narodowej nie chce informować, czy takie zapytanie faktycznie zostało złożone. – W MON podjęto decyzję o tym, że okręty podwodne nowego typu będą wyposażone w pociski manewrujące. Pociski pozyskamy razem z okrętami, na razie nie została wszczęta procedura zakupu – odpowiada na nasze pytania pułkownik Jacek Sońta, rzecznik resortu.
Dlaczego Polska sprawdza możliwość zakupu tego typu pocisków? Jest to związane z programem Orka, czyli planowanym zakupem trzech okrętów podwodnych wyposażonych w pociski manewrujące o zasięgu co najmniej kilkuset kilometrów. Podpisanie umowy z potencjalnym dostawcą jest planowane najwcześniej na drugą połowę przyszłego roku, a zgodnie z lutową aktualizacją Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych ich dostarczanie miałoby się rozpocząć w 2022 r.
Do wyboru są tylko dwa rodzaje pocisków, które mogłyby znaleźć się na kupowanych okrętach: francuski MdCN oraz amerykański Tomahawk. Choć przetargu jeszcze nie ogłoszono, to wydaje się, że jedynym oferentem, który od razu mógłby spełnić warunki postawione przez MON, jest francuska stocznia DCNS. Na okrętach, które wyprodukuje, może umieścić mające zasięg ponad tysiąca kilometrów pociski MdCN. – Ambasador Francji powiedział mi to oficjalnie: francuskie pociski mogą być zainstalowane tylko na francuskich okrętach. Nie ma więc opcji, by do ich noszenia przystosować np. okręty niemieckie – zdradza Ludwik Dorn, poseł sejmowej komisji obrony. Prawdopodobnie właśnie po to, by w postępowaniu zakupowym nie być zdanym tylko na jednego producenta, polskie MON chce sprawdzić możliwość zakupu tomahawków. Gdyby Amerykanie się przychylili do tej prośby, wtedy w grze o okręty podwodne byłyby także inne stocznie, m.in. wspominany niemiecki ThyssenKrupp Marine Systems. Choć Niemcy sami nie produkują tego typu pocisków manewrujących, to jak deklaruje przedstawiciel TKMS, bez problemu mogliby przystosować swoje okręty podwodne do ich przenoszenia. – Proszę jednak pamiętać, że wystąpienie o zgodę na zakup tomahawków nie jest równoznaczne z ich zamówieniem. Działanie MON to po prostu kolejny krok, w pewnym sensie formalny, po to by móc zakupić okręty podwodne z pociskami manewrującymi – stwierdza Andrzej Kiński, ekspert ds. uzbrojenia i redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”.
Na inną rzecz zwraca uwagę Mariusz Cielma, analityk ds. wojskowości związany z portalem DziennikZbrojny.pl. – Nawet gdybyśmy kupili tomahawki, to trudno jest wierzyć w pełną swobodę przy ich wykorzystaniu. Ostatnie słowo dotyczące tego, w co i kiedy je wystrzelić, i tak zapewne należałoby do Amerykanów – wyjaśnia ekspert. – Pod tym względem lepszym wyborem wydaje się oferta francuska. Według deklaracji oni daliby nam w kwestii wyboru celów pełną swobodę.
Ile takich pocisków moglibyśmy kupić? Raczej chodzi o kilkanaście niż kilkadziesiąt sztuk. Jest to uzależnione od tego, ile pocisków mogłoby być przenoszonych przez jeden okręt podwodny. Dokładny zasięg i koszt jest zależny od wersji pocisku.
Uzbrojenie okrętów podwodnych w pociski manewrujące wpisuje się w doktrynę, która eksponuje koszty ewentualnego ataku na Polskę. Państwo-agresor musiałoby wówczas liczyć się z odwetem, a nie tylko działaniami obronnymi. Podobne założenia przyjął Tajwan, dla którego potencjalnym przeciwnikiem jest Chińska Republika Ludowa. W wypadku agresji armii komunistycznej przewidziane jest kontruderzenie na cele w dużych aglomeracjach. W starciu konwencjonalnym przegrana Tajwanu jest oczywista. Jak jednak mówili nieoficjalnie w rozmowie z DGP analitycy tajwańscy, w uzbrajaniu armii w broń ofensywną chodzi o to, by Pekin dwa razy zastanowił się, czy warto iść na konfrontację. I czy bilans zysków i strat jest zadowalający.
ZOBACZ, CO POTRAFI POCISK TOMAHAWK:
Komentarze (71)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeMowa o dodatkowych 800 mln złotówek :)
Prawdziwą wojnę zaczyna się niszczeniem celów strategicznych tz; guzik i lecą rakiety, niszczą wszystko co potrzebne by zminimalizować koszty napadu na inny kraj, tkz; cele strategiczne, tak się zaczyna i wygrywa wojnę, dopiero potem idą samoloty, czołgi miny itd!
Na tarczę antyrakietową dla PL trzeba mieć min. 6 mld dolarów!!! to te niby 800 mil złoty to 1/30 tego co potrzeba!!!
Jeżeli Polska Armia całościowo na modernizacje w 2015 roku ma w przeznaczyć ok 2,2 mld dolarów to jak wszystko przeznaczy tylko na tarczę i nic więcej nie będzie się robić to zbudujemy ją najszybciej w trzy lata!!!
Ale gdzie inne projekty?
te najważniejsze od najdroższych;
1. śmigłowce UH-60M Black Hawk ok. 80-100 sztuk to ok. 2-3 mld dolarów
2. uzbrojone i inne drony 200szt to koszt ok. 2 mld dolarów
3. radary artyleryjskie i wyrzutnie rakiet itp. to 2 mld dolarów
4. uzbrojenie podstawowe żołnierza Tytan 14 tysięcy zestawów, będą kosztowały ok. 800 mln dolarów
5. kolejne 307szt. Rosomaków zamówione dopiero co w różnych wersjach za 450 mln dolarów
i kolejne mniej kosztowne;
6. Lekkie rozpoznanie patrolowe - 420 mln dolarów
7. Symulatory i trenażery ok. 200-250 mln dolarów
8. Samoloty transportowe C295M oraz M28 - ok.125 mln dolarów
9. przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike ok.125 mln dolarów
10. modernizacja starych czołgów 142 szt. leopard l4 będzie kosztowała ponad 112 mln dolarów
11.wsparcia dowodzenia oraz zobrazowania pola walki 2 mln dolarów
12. rozpoznanie obrazowe i satelitarne ok. 1 mln dolarów
te nieważne lub głupie wyrzucanie pieniędzy w błoto to;
1. Marynarkę sobie odpuśćmy bo w razie konfliktu musi uciec by przeżyć, lepiej kupić rakietowe systemy obrony wybrzeża!!! Będzie jak w 39 a za wystrzelenie paru rakietek z okrętów jak się to uda r-cy zniszczą Wawe i Łudź oraz Olsztyn!
2. 16 samolotów szkolnych, szkolnych to my mamy już od groma orlików itp.. Lepiej kupić 16 dwuosobowych f-16 a nie znów kupować coś do niczego! Jeżeli już tak chcemy to można zbudować taki szkolny samolocik jak iryda 2 w Polsce w Mielcu a nie kupować "szkoleniówkę" gdzieś na zachodzie?
Pozdrawiam
Mgr.inż.
Identycznie - reakcja NATO na akty agresji, bezprzykładnego łamania prawa międzynarodowego przez Rosję, to działania antyrosyjskie, na kt. Rosja ,,rezerwuje sobie prawo adekwatnie odpowiedzieć".
Przypominam sobie krążącą w latach 70-tych (jakże prawdziwą) definicję. Co to jest agresja? No, jak to, to napaść jednego kraju na drugi bez zgody Związku Sowieckiego.
A co do naszych mężczyzn, to herculesów wśród nich nie widać. Owszem nasze baby, trochę zbliżone do Ukrainki, co siedzi w wiezieniu, w Federacji Rosyjskiej, ale cudów nie ma. Nie dadzą rady one przeszkolonej i uzbrojonej armii fed. Rosyjskiej.
Nie lepiej tą kasę wydać na szkoły i miejsca pracy dla jeszcze żyjących i nie spsiałych rodaków?
No i kiedy w końcu obniżycie wynagrodzenia ludziom przy korycie i różnym prezesom spółek Sk. Państwa. Czyni to Putin /a państwo duże bogatsze, a wy kiedy?
Tata kupi mi caly swiat...
Ach, jak ja juz sie ciesze !