Józefa Piniora i 10 innych osób CBA zatrzymało 29 listopada 2016 r. Wszyscy usłyszeli zarzuty popełnienia przestępstw o charakterze korupcyjnym. Pinior jest podejrzany o przyjęcie 46 tys. zł łapówki i płatną protekcję. Prokuratura chciała jego aresztowania oraz aresztu dla asystenta - Jarosława Wardęgi i jeszcze jednej osoby. 1 grudnia poznański sąd rejonowy nie uwzględnił tych wniosków, uznając, że brak było przesłanek do stosowania tego najsurowszego ze środków zapobiegawczych.

Reklama

Postanowienia zaskarżyła prokuratura; zdaniem śledczych, sąd bezpodstawnie przyjął, że Pinior mógł nie być świadomy udziału w korupcyjnym procederze. Według prokuratury, sąd w żaden sposób nie uzasadnił też, na jakiej podstawie wykluczył możliwość matactwa ze strony podejrzanych. 20 grudnia sąd okręgowy oddalił zażalenia prowadzących śledztwo, utrzymując w mocy postanowienia o odmowie zastosowania aresztu. Sąd uznał wtedy, że w sprawie nie występuje obawa matactwa. Przyznał przy tym, że istnieje "duże prawdopodobieństwo, że podejrzany popełnił przestępstwo".

Prokuratura oświadczyła po tym orzeczeniu, że się z nim nie zgadza i według niej obawa matactwa w sprawie jest wciąż realna. Śledczy z Poznania zapowiedzieli też, że wystąpią do Prokuratora Generalnego o rozważenie upublicznienia dowodów ze sprawy b. senatora, z uwagi na "ważny interes publiczny, polegający na zobiektywizowanej potrzebie społecznej uzyskiwania rzetelnej informacji o działalności prokuratury".

W środę wieczorem "Magazyn Śledczy Anity Gargas" podał, że dotarł do stenogramów podsłuchanych w 2015 r. przez CBA rozmów Piniora z jego asystentem oraz biznesmenem Tomaszem G. Jak podano, świadczą one o tym, iż Pinior i Wardęga oczekiwali łapówek (nazywanych w tych rozmowach "pomocą") i w rozmowach z biznesmenami powoływali się na wpływy w instytucjach rządowych - m.in. w resorcie infrastruktury i rozwoju oraz Państwowej Straży Pożarnej.

W zamian za otrzymane pieniądze asystent Piniora miał aranżować spotkanie z wiceministrem infrastruktury, w wyniku którego zainteresowany biznesmen otrzymywał zgodę na rozbudowę centrum handlowego w Jeleniej Górze.

W rozmowie z czerwca 2015 r. Pinior ma pytać asystenta: No jak sytuacja, Jarku?. Asystent odpowiada: No właśnie dlatego do Ciebie dzwoniłem. Załatwiłem piątkę (...) Masz to już na 100 proc. (..) To podzieliłbyś się ze mną, bo mam problem jak cholera.

Ile, ile Jarek będziesz potrzebował? - pyta Pinior. A tamten tysiąc ci został? - odpowiada Wardęga pytaniem. Pinior potwierdza i dodaje: Bo wiesz, o co chodzi Jarek, tutaj to jest tak poważna sprawa, to jest tak poważny aktyw, że my musimy wymusić na tym bezwładzie w ministerstwie, żeby oni się tym zajęli. No dokładnie - mówi Wardęga.

Reklama

Na temat spotkania z wicekomendantem straży pożarnej rozmówcy wskazują, że kwestia zgody na rozbudowę centrum handlowego od strony bezpieczeństwa to jest, tak jak on wtedy mówił, decyzja tego komendanta. "o to jest tak poważny aktyw Jarek, że warto żebyśmy się zmobilizowali - mówi Pinior. Wiem, Józku - zapewnia Wardęga. I żeby oni widzieli, że my działamy na pełną, wiesz, na pełny gwizdek. I mogą jechać w każdej chwili wszędzie tak samo w środę, czwartek, gdyby tu ten, było spotkanie potrzebne, czy w Ministerstwie ponowne, czy u komendanta" - dodaje ówczesny senator.

W rozmowie z 23 czerwca 2015 r. Wardęga miał powiedzieć Tomaszowi G.: Mam zaszczyt uroczyście w imieniu senatora RP poinformować cię, że pismo zostało przez pana ministra Orłowskiego (wiceministra infrastruktury) podpisane. Jeszcze dzisiaj będzie wysłane do prezydenta (Jeleniej Góry). G. odpowiada: Może byśmy w czwartek się spotkali króciutko to byśmy sobie powiedzieli co dalej dobra?". "Ależ oczywiście jesteśmy silni, zwarci i gotowi (...) w każdym ministerstwie - miał powiedzieć Wardęga.

W nagranej 7 sierpnia 2015 r. rozmowie Piniora i Wardęgi miały paść wypowiedzi: No on wysłał tysiąc złotych Jarek, tylko wiesz mi nic to nie załatwia. No pisałem ci, że... - miał powiedzieć Pinior. To ile mu powiedzieć? On pewnie jest jedyny który reaguje, wiesz... - odpowiada Wardęga. Tak, ja wiem - mówi Pinior. Powiedzieć mu pięć? - proponuje Wardęga. No tak - zgadza się senator.

Jak podała TVP, 9 września 2015 r. Wardęga informował biznesmena Tomasza G., że właśnie skończył rozmowę z "generałem" - jednym z komendantów PSP. Generał jest dzisiaj do 12 i mówi: niech się pan nie martwi do 12 podpisze to przy mnie. Po 12 zadzwonię. A o której możesz się ze mną i z senatorem spotkać? - pyta go. Możemy w tym Best Westernie? - proponuje G. To ja Piniora zaprowadzę do Best Westerna i powiem żeby dziś nie płakał że dostanie, że tak powiem nagrodę i ja dostanę nagrodę - mówi Wardęga. Jeśli ha ha ha będzie papier, Jarek" - odpowiada mu biznesmen.

W wyemitowanej w środę w TVP wypowiedzi Pinior powtórzył, że na temat całej sprawy będzie składał wyjaśnienia w sądzie.

W ocenie sądu, który decydował ws. niearesztowania Piniora, otrzymywane przez niego pieniądze, o których mowa w stawianych mu zarzutach, nie stanowiły pożyczek. Józef Pinior nie podjął wyjaśnienia, z jakiego tytułu wskazane kwoty wpływały na jego rachunek, czym mógł rozwiać wątpliwości co do charakteru tych pieniędzy - powiedział sędzia.

Jak dodał, z treści zarejestrowanych rozmów wynika, że Pinior miał pełną świadomość co do działań Jarosława Wardęgi, a niejednokrotnie inspirował te działania, wymuszał ich kierunek, a czasami wymuszał zachowanie Jarosława Wardęgi w odniesieniu do +finansowego wsparcia+".

Po grudniowych posiedzeniach sądu Pinior zapewniał, że w trakcie procesu udowodni swą niewinność. Proszony o komentarz do stwierdzenia sądu o dużym prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa podkreślił, że to nie przesądza o jego winie. Zrobię wszystko, żeby wyjaśnić wszystkie okoliczności tej sprawy - dodał. Zarzuty podniesione przez prokuraturę ja uznaję za manipulacyjne, za nie w pełni rzetelnie udokumentowane - mówił.