Gdybym wtedy miała pod ręką nóż... – opowiada Joanna. Ma 60 lat, pochodzi z małej miejscowości na południu Polski. Ale od kilku lat mieszka w Warszawie, uciekła tu od męża, który bił ją i terroryzował przez niemal całe ich burzliwe małżeństwo. Czyli ponad 10 lat. – Gdybym wtedy miała nóż, wbiłabym go w człowieka, który czerpał sadystyczną przyjemność z szarpania mnie za włosy, rzucania mną o ścianę, okradania mnie. Dla którego byłam k...ą.

Reklama

Joanna nie zabiła. Ale kobiet, które pozbawiły życia swoich mężów czy partnerów jest w Polsce niemało. Ile dokładnie? Resort sprawiedliwości dopiero niedawno wprowadził podział na płeć przy analizowaniu ofiar przemocy domowej. Z tych danych wynika, że choć ogólna liczba zabójstw w kraju spada, to nie zmienia się jedno: nadal 1/3 zbrodni dokonywana jest za zamkniętymi drzwiami mieszkań. Co roku 800 tys. Polek doświadcza przemocy, co 15 sekund któraś z nich jest bita i szarpana. Ile postawiło się swojemu oprawcy? Kobiety stanowią niespełna 3 proc. osób odsiadujących kary w więzieniach. Niewiele, biorąc pod uwagę ogół skazanych. O wiele za dużo – przy założeniu, że za wyrokami kryje się czasem dramatyczna przeszłość.

Trzy strzały w plecy

Kilka tygodni temu francuski prezydent Francois Hollande ułaskawił Jacqueline Sauvage, która 10 września 2012 r. trzema strzałami w plecy z broni myśliwskiej zabiła męża. Według jej zeznań, popartych słowami dwóch córek, zabity groził jej tego dnia śmiercią. Przez 47 lat małżeństwa kobieta była bita i gwałcona. Taki sam był los dzieci. W dwóch kolejnych procesach 69-letnia Jacqueline skazana została na 10 lat więzienia. Argument „obrony koniecznej” nie został przyjęty przez ławę przysięgłych. Wyrok wzniecił protesty, petycję wzywającą do jej uwolnienia podpisało 400 tys. osób.

W Polsce nie brakuje kobiet, które przez lata znosiły gwałty i bicie. I które doprowadzone do ostateczności zabiły kata. One jednak na łaskę polskich prezydentów liczyć nie mogły. Centrum Praw Kobiet kilka razy kierowało stanowiska popierające wnioski kobiet z prośbą o ułaskawienie. Za każdym razem chodziło o ofiary przemocy domowej, które szczerze żałowały swojego czynu, usiłowały nawet ratować swojego oprawcę - mówi szefowa Centrum Urszula Nowakowska. Nie pamięta, by choć jeden z tych przypadków został wzięty pod uwagę.

Cały wywiad w Magazynie "Dziennika Gazety Prawnej"

Kup w kiosku lub w wersji cyfrowej