Obecnie około 20 lekarzy rezydentów prowadzi protest głodowy w hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Domagają się przede wszystkim wzrostu finansowania ochrony zdrowia, zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.
Wśród protestujących przed budynkiem ministerstwa zdrowia byli lekarze, osoby, które prowadzą głodówkę; wiele osób przyszło z dziećmi. Protestujący byli ubrani w białe koszulki z napisem: „Popieram protest głodowy lekarzy”. Część osób trzymała transparenty z napisami: „Kolejka poniża pacjenta”, „Czekamy na spełnienie obietnicy wyborczej 6,8 proc. PKB na służbę zdrowia”, „Przepracowany lekarz naraża życie pacjenta” „Czas na zdrowie+ lepsze warunki zatrudnienia, pracy i leczenia”. Skandowali także hasła: „Chcemy leczyć w Polsce”, „Zdrowie Polaka w cenie Tik Taka”. Co pewien czas pikietujący puszczali z głośników dźwięk syren karetki pogotowia.
Katarzyna Pikulska - lekarka, która od początku prowadzi protest głodowy mówiła, że jest im bardzo przykro, iż rząd cały czas ignoruje tak dramatyczny ich protest. Jak mówiła, głodującym chodzi o to, aby pacjenci byli godnie leczeni.
Wyrazy poparcie dla głodujących w trakcie protestu wyrażali m.in. lekarza z różnych szpitali w całym kraju. Przedstawiciel Porozumienia dietetyków powiedział, że porozumienie popiera protest. Trzymajcie się, jesteśmy z wami, popieramy wasz wkład w ratowanie polskiego systemu ochrony zdrowia - podkreślał.
Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel powiedział, że niedofinansowanie opieki zdrowotnej skutkuje nieszczęściami, tragediami i śmiercią. Bardzo łatwo to powiedzieć na podstawie wyników leczenia chorób nowotworowych. Jaki procent ludzi jest wyleczany w Polsce, gdzie nakłady są niskie, i w tych krajach, gdzie nakłady są wyższe? Kilkanaście tysięcy osób rocznie umiera w Polsce tylko i wyłącznie z tego powodu, że rządzący nie mają sumienia podnieść nakładów na opiekę zdrowotną - podkreślił.
Jak mówił nie chodzi tylko oto, aby uratować przed śmiercią, ale chodzi o to, aby „pacjenci nie cierpieli”. Dlatego każdy rok przedłużającej się nędzy finansowej w służbie zdrowia to jest kilkanaście tysięcy Polaków, którzy umierają - podkreślił. Bukiel dołączył w sobotę do głodujących lekarzy.
Pikietujący najpierw stali po dwóch stronach ulicy przed resortem zdrowia, ale w miarę trwania pikiety rosła liczba jej uczestników, w związku z tym policja zamknęła ruch na ulicy.
Nie tylko w stolicy odbyła się pikieta w związku z głodówką rezydentów. Kilkudziesięciu studentów wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego pikietowało w centrum Wrocławia w geście solidarności z protestującymi w Warszawie lekarzami rezydentami. Chcemy podkreślić, że wspieramy protest rezydentów i w pełni solidaryzujemy się z postulatami rezydentów - powiedział PAP student wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego Krzysztof Kowalski. Protestujący byli ubrani w białe fartuchy; trzymali transparent z napisem: „Pełne poparcie dla głodujących lekarzy. UM Wrocław”. Pikietowali na zbiegu ulic Kazimierza Wielkiego i Widok w ścisły centrum Wrocławia.
W czwartek, rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Mirosław Wielgoś skierował pismo do rezydentów i MZ, w którym zaproponował, by WUM stał się platformą do rozmów pojednawczych pomiędzy stronami sporu oraz rozważenie możliwości włączenie Ombudsmana – Rzecznika Akademickiego WUM w rozmowy pomiędzy protestującymi, a Ministerstwem Zdrowia. Rektor nie jest stroną sporu, ale protest głodowy medyków odbywa się na terenie Dziecięcego Szpitala Klinicznego.
Rzecznik ministerstwa Milena Kruszewska poinformowała PAP, że już w czwartek minister zdrowia Konstanty Radziwiłł rozmawiał z prof. Wielgosiem i zapewnił, że przedstawiciele resortu wezmą udział w zaproponowanym spotkaniu.
Wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Jarosław Biliński w piątek poinformował, że młodzi medycy także wezmą udział w zaproponowanym spotkaniu.