Wyraził nadzieję na "nawrócenie ekologiczne" - aby nie czynić z ziemi poprzemysłowego śmietniska i ruiny.

W poniedziałek przypada liturgiczne wspomnienie patronki górników św. Barbary. W niedzielę metropolita katowicki przewodniczył uroczystej mszy w intencji górników i ich rodzin w kościele pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego i św. Anny w Gołkowicach k. Wodzisławia Śląskiego.

Reklama

Abp Skworc mówił w homilii, że górnicy w ekstremalnie trudnych warunkach realizują polecenie Boga, by "czynić sobie ziemię poddaną". Zaznaczył zarazem, że nigdy nie była i nie jest to "zachęta do bezwzględnej, niszczącej eksploatacji zasobów ziemi", choć w przeszłości zapominano o dbaniu o planetę.

Proces industrializacji już dawno na Górnym Śląsku osiągnął apogeum i teraz wraz z wyczerpywaniem się złóż i odkrywaniem nowych źródeł energii następuje proces odwrotny – wskazał hierarcha i przekonywał, że w tej nieuniknionej kolei rzeczy w centrum zainteresowania powinni pozostać ludzie, zarówno odpowiedzialni za branżę, jak i wydobywający węgiel. - Wydaje się, iż ostatnio jedni i drudzy zbliżyli się do siebie - jakby siebie bardziej nawzajem słuchają, jakby zrozumieli, że tylko razem, w dialogu można budować przyszłość, rozwiązywać konflikty, a nawet likwidować kopalnie, które się wyczerpują – jak wyschnięte źródło wody – powiedział.

Ocenił, że w górnictwie i wokół tego przemysłu potrzebny jest spokój i rozwaga; stabilizacja otwierająca perspektywy i umacniająca poczucie sensu i celowości wykonywanej pracy, "aby była ku pożytkowi człowieka i kraju".

- Pożytku nie przynoszą istniejące pod ziemią zasoby – węglowe rezerwy - zasoby szacowane jeszcze na dziesięciolecia. Pożytek przynosi węgiel wydobyty, wydobywany. Nasuwa się jednak pytanie: czy należy go wydobywać za każdą cenę? – wskazał i dodawał, że ową ceną może być narażanie życia górników, pracujących w coraz trudniejszych warunkach, degradacja zdrowia ludzi i środowiska oraz szkody górnicze niszczące infrastrukturę, a nawet miasta, czego przykładem jest Bytom.

Reklama

- Na te pytania powinni szukać odpowiedzi odpowiedzialni za górnictwo jako branżę, jak również bezpośrednio odpowiedzialni za prowadzenie górniczej eksploatacji. Trzeba też dopowiedzieć, że nie jest prawdą, iż społeczność Górnego Śląska poprzez swoje samorządy daje przyzwolenie na blokowanie rozwoju górnictwa; natomiast prawdą jest, że nie wyraża zgody na to, by ta eksploatacja dokonywała się za wszelką cenę – podkreślił arcybiskup.

- Jest bowiem świadoma, że pożytek przynosi węgiel wydobyty – sprzedany, przekazany innym, aby służył zamkniętą w sobie energią – dawał światło i ciepło – dodał.

Arcybiskup przekonywał, że węgiel może być czystym źródłem energii - o ile jest właściwie i we właściwych urządzeniach spalany. Przypomniał, że spalanie węgla złej jakości czy śmieci wytwarza smog, który jest praprzyczyną chorób, zwłaszcza nowotworowych, układu oddechowego i chorób sercowo-naczyniowych. - W tej sytuacji potrzebne są realistyczne programy ograniczenia niskiej emisji – apelował.

- Ze spalaniem węgla – a czyni się go głównym winowajcą tzw. globalnego ocieplenia - trzeba obchodzić się racjonalnie, rozumnie, bo po to zostaliśmy wyposażeni w zdolność myślenia przyczynowo-skutkowego. Trzeba więc eliminować przyczyny – powiedział hierarcha. Dodał, że w tym działaniu potrzeba długofalowej polityki, planów; współpracy rządu i samorządu; unikania konstruowania pułapek cenowych i zauważenia problemu energetycznego ubóstwa.

- Wspierając prospołeczne działania rządzących, postulujemy obniżenie obciążeń cen węgla, gazu i oleju opałowego; oczekujemy wpisanej w prowadzenie proekologicznej, stabilnej polityki taryfowej. Te i inne działania trzeba widzieć w perspektywie zdrowia naszego społeczeństwa, na które bezpośredni wpływ ma jakość powietrza, wody i gleby – wskazał abp Skworc.