- Obecnie trwają czynności z udziałem stron – powiedziała w niedzielę PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka. Przesłuchania prowadzi kilku prokuratorów.
Kępka zapowiedziała, że szczegółowych informacji na temat przedstawionych zarzutów i stosowanych wobec podejrzanych środków zapobiegawczych (dozór policyjny, wnioski o tymczasowe aresztowanie) prokuratura udzieli w poniedziałek.
Marsz Równości, który przeszedł ulicami Lublina w sobotę, usiłowali blokować jego przeciwnicy, wielu z nich zachowywało się agresywnie. Policja użyła pałek, a także gazu łzawiącego i armatki wodnej, aby przerwać blokowanie marszu i ochronić jego uczestników. W stronę policjantów leciały kamienie, petardy, butelki.
Policja zatrzymała w sobotę 21 osób. Rzeczniczka Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie Renata Laszczka-Rusek poinformowała, że pięć osób będzie odpowiadać za wykroczenia, natomiast 16 zostanie doprowadzonych do prokuratury; mają usłyszeć zarzuty dotyczące m.in. czynnej napaści na policjanta, naruszenia nietykalności cielesnej, udziału w bójce, udział w zbiegowisku publicznym, rozboju.
Nadal prowadzona jest analiza zapisów monitoringu. - Cały przemarsz był dokumentowany. Wszystkie nagrania z policyjnych kamer oraz materiały z monitoringu miejskiego posłużą do identyfikacji wszystkich tych osób, które naruszyły prawo – powiedziała Laszczka-Rusek.
Podczas zabezpieczania marszu niegroźnie rannych zostało ośmiu policjantów. Doznali oni na ogół urazów kończyn po tym, jak kontrmanifestanci rzucali w nich m.in. kamieniami. - Siedmiu policjantów po badaniach w szpitalu wróciło do domów, jeden pozostał na obserwacji – zaznaczyła rzeczniczka.
Jak dodała, nikt z uczestników marszu ani osób postronnych nie odniósł obrażeń.
Według szacunków policji w lubelskim Marszu Równości wzięło udział ok. 1,5 tys. osób, natomiast liczbę osób zakłócających marsz w sposób najbardziej agresywny oszacowano na około 200.