Do wypadku doszło w środę około godziny 15. Dziewięcioletnia dziewczynka wracała ze szkoły - kiedy stała na przejściu dla pieszych, jeden z kierowców, zatrzymał się i przepuścił ją na pasach. Na środku drogi uderzyła w nią karetka na sygnale.
Dziecko zginęło na miejscu, opisują media.
Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie wszczęła śledztwo w tej sprawie. Wiadomo, że 60-letni kierowca karetki był trzeźwy.
- Ta karetka jakby spod ziemi była. Takie uderzenie, że dziecko daleko, ze 30 metrów, odleciało. Jak ją potrącił, to ją zabił od razu na miejscu - mówił jeden ze świadków w rozmowie z Gazeta.pl. Kierowca, który przepuścił dziewięciolatkę na przejściu - jak wynika z relacji świadka - krzyczał "że przepuścił dziecko na śmierć".