Podejrzany został wydany Polsce po wniosku o ekstradycję skierowanym do prokuratora generalnego Ukrainy. We wtorek po południu został przetransportowany do kraju.

Reklama

Ziobro podkreślił na wspólnej konferencji z wiceszefem MSWiA Jarosławem Zielińskim, że ekstradycja Gruzina była dla państwa polskiego sprawą honorową. - Doszło do strasznego morderstwa młodej, pięknej kobiety, która została pozbawiona życia, brutalnie zamordowana, została pozbawiona realizacji swoich marzeń i planów. To, co się stało, rzuciło na zawsze cień smutku i płaczu, i bólu zwłaszcza na osoby najbliższe pani Pauliny - powiedział.

Zaznaczył, że smutku nie ukoi fakt, że - jak mówił - "morderca został zatrzymany i znalazł się na terytorium państwa polskiego, stanie przed polskim sądem". - Ale przynajmniej może zmniejszy to cierpienie ten fakt, że sprawiedliwości stanie się zadość. Ten brutalny morderca stanie przed polskim sądem i usłyszy wyrok - wskazał.

- Ze strony polskiej prokuratury mogę powiedzieć jako prokurator generalny, że uczynimy wszystko, żeby to był wyrok najsurowszy z możliwych - zapewnił Ziobro.

Jak podkreślił, sąd pierwszej instancji na Ukrainie odmówił realizacji wniosku polskiej prokuratury o ekstradycję i - jak mówił - "podjął procedurę prawną, która niosła ryzyko w drugiej instancji nawet wypuszczenia podejrzanego na wolność".

- Przy wysiłku wszystkich możliwych organów polskiego państwa, które zostało zaangażowane w ten proces - nie tylko MS, nie tylko prokuratury, nie tylko policji, nie tylko Straży Granicznej, nie tylko MSZ, ale nawet również kancelarii pana prezydenta Andrzeja Dudy - te wszystkie razem działania przyniosły efekt, jakim jest sprowadzenie oprawcy na terytorium Polski i pokazanie, że polskie państwo będzie zawsze, bezwzględnie i twardo ścigać przestępców, którzy dopuścili się tak strasznych czynów na polskich obywatelach - powiedział Ziobro.

Jak dodał, czynności procesowe będą podjęte lada moment przez prokuraturę. - Próby uniemożliwienia, czy przedłużenia tej procedury, łącznie z aktem samookaleczenia (Mamuki K. - PAP) nie przyniosły oczekiwanego efektu - zaznaczył.

Reklama