Obecnie para jest w trakcie rozwodu. Mają małe dziecko, które jest pod opieką ojca. Do przemocy domowej dochodziło przez około półtora roku. 32-latka znęcała się nad mężem, a podczas jednej z awantur utrudniała mu wyjście z mieszkania i groziła pozbawieniem życia. Po tym incydencie mężczyzna złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i w 2015 roku jego żona usłyszała zarzuty. Jak informowała policja, kobieta spędziła trzy miesiące areszcie.
W toku postępowania ustalono, że 32-latka ubliżała mężowi, popychała go, kopała, dusiła i gryzła. Biła go, również metalową rurką od odkurzacza po głowie, pchnęła go nożem w lewe udo.
32-latka nie przyznała się do zarzucanego jej czynu.
W 2018 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli uznał jednak, że kobieta jest winna psychicznego i fizycznego znęcania się nad osobą najbliższą, czyli mężem, i skazał ją na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Oddał też oskarżoną pod dozór kuratora sądowego.
Zdaniem sądu kobieta, działając umyślnie, naruszyła nietykalność cielesną męża, dopuszczając się wielokrotnie zachowań, które spowodowały u niego różne obrażenia ciała. W opinii sądu podejmując te działania 32-latka musiała sobie zdawać sprawę z ich znaczenia. Sąd wskazał także, że oskarżona poprzez wielokrotne, powtarzające się z dużą częstotliwością i nasileniem wszczynanie awantur domowych zadawała małżonkowi dotkliwe cierpienia psychiczne i fizyczne.
Od wyroku apelację złożył pełnomocnik oskarżonej. We wtorek w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się rozprawa odwoławcza i zapadł ostateczny wyrok. Sąd utrzymał w mocy zaskarżony wyrok. Rozprawa na wniosek pełnomocnika oskarżonej była niejawna.
- Agresywne zachowania kobiet są ciągle trudne w odbiorze społecznym. Z reguły mówi się o przemocy wobec kobiet, natomiast przemilcza się sytuacje mężczyzn, będących ofiarami przemocy domowej, a to ważny społeczny problem - powiedział PAP poszkodowany 32-latek.
Jego żona i jej pełnomocnik nie chcieli komentować wyroku.