Prowokacja gazety rosyjskiego rządu
Trudno nazwać ten artykuł inaczej niż prowokacją. I to zaplanowaną na Kremlu, bo "Rossijskaja Gazieta" bez akceptacji władz w Moskwie niczego nie wydrukuje. Wydawcą tego dziennika jest rosyjski rząd.
Nikt na świecie już nie kwestionuje, że kilkanaście tysięcy polskich oficerów i policjantów zamordowali w lesie katyńskim funkcjonariusze stalinowskiego NKWD. Ale rządowa rosyjska gazeta wątpi w odpowiedzialność Związku Radzieckiego za tę zbrodnię. W dodatku swój kłamliwy tekst zamieszcza dzień po wizycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, który oddał tam hołd pomordowanym Polakom.
"Ja ten tekst traktuję jako artykuł ekstremalny, ale na niego trzeba reagować" - mówi dziennikowi.pl Paweł Kowal, wiceminister spraw zagranicznych. "Tak, jak z Holocaustem i Auschwitz, trzeba go prostować" - dodaje. Zapowiada, że polska ambasada zażąda od dziennika sprostowania tego "katyńskiego kłamstwa".
Oskarżenia bolą Rosjan tak, jak Polaków strata bliskich w Katyniu
Rosyjscy dziennikarze nie mają oporów przed porównaniem bólu polskich rodzin z sytuacją Rosjan oskarżanych o zbrodnię katyńską. "Dla Polaków jest to ból niepowetowanej straty, która wciąż żyje w tysiącach rodzin. Dla Rosjan - ból oskarżenia o ciężkie, wręcz bestialskie przestępstwo, które jednoznacznie zaliczono do kategorii <stalinowskie zbrodnie>" - śmiała napisać "Rossijskaja Gazieta".
Dowody na winę ZSRR to nie dowody
Moskiewska gazeta próbuje podważać dowody w tej sprawie. "Oficjalna wersja opiera się na jednym jedynym dokumencie - propozycji ludowego komisarza spraw wewnętrznych zlikwidowania Polaków zebranych w obozie pod Katyniem" - pisze dziennik. Zaraz dodaje, że "nie jest to jednak oryginał, lecz kserokopia".
"Rossijskaja Gazieta" podważa również inny dowód obciążający winą za zbrodnię ówczesne władze ZSRR. Chodzi o dokument wojsk, które konwojowały polskich oficerów. Jednak dziennik uważa, że to tylko interpretacja tego dokumentu pozwala obciążać reżim stalinowski zbrodnią katyńską.
"Nie jest tajemnicą, że polskich jeńców stale przewożono z miejsca na miejsce, zbierając oddzielnie tych, którzy byli lojalnie nastawieni do radzieckiej władzy i gotowi walczyć z faszyzmem, a oddzielnie tych, mających wrogie uczucia wobec Rosji" - tak "Rossijskaja Gazieta" tłumaczy dokument o konwojowaniu Polaków.
Kto zamordował polskich oficerów?
Jeśli nie Rosjanie, to kto zabił w Katyniu kilkanaście tysięcy Polaków? Na to pytanie rosyjska gazeta nie odpowiada wprost, ale wyraźnie sugeruje, że byli to Niemcy. Zresztą taką wersję Moskwa podtrzymywała jeszcze kilkadziesiąt lat po wojnie. Teraz, jak widać, do niej wraca. Świadczy o tym jasno zdanie: "O masowych egzekucjach polskich oficerów w lesie pod Smoleńskiem poinformowano wkrótce po klęsce Wehrmachtu pod Stalingradem".
Taka właśnie była oficjalna sowiecka propaganda: że to Niemcy zamordowali polskich oficerów i zrzucili winę na Rosjan. A ogłosili to wtedy, kiedy ponieśli klęskę pod Stalingradem, żeby odciągnąć uwagę od swojej porażki na froncie wschodnim.