Jadwiga Perzyńska, 56-letnia grodziszczanka, z niechęcią przyjęła doniesienia, że emerytura kobiet może zaczynać się po skończeniu 65 lat. Rzecznik praw obywatelskich zgłosił w zeszłym tygodniu wniosek w tej sprawie do Trybunału Konstytucyjnego. "To bez sensu" - mówi Perzyńska. "Po 60 człowiek nie jest już taki sprawny, nie ma sił na pracę".
Perzyńska przeszła na wcześniejszą emeryturę w wieku 55 lat. Cieszy się, że miała taką możliwość. Najlepsze zajęcie dla emerytki to jej zdaniem wychowywanie wnuków. 38-letnia Agnieszka Słomka z Wrocławia, stylistka w piśmie modowym, matka 10-letniej Marysi, już inaczej widzi swoją emeryturę, choć także chciałaby przejść na nią w wieku 60, a nie 65 lat. "Będę pisać książki, malować, podróżować i w ten sposób dorabiać do emerytury" - wylicza. "Zacznę robić to, co lubię, a nie to, co muszę. Wnukami zajmą się opiekunki".
I prawdopodobnie uda jej się zrealizować te plany. Według dr. Grzegorza Południewskiego, położnika z Towarzystwa Rozwoju Rodziny, za 30 lat dojrzałe kobiety będą fizycznie i psychicznie bardziej zdolne do pracy i aktywne niż te współczesne. "Jeśli zaczną stosować w odpowiednim wieku terapię hormonalną i będą dbały o zdrowie, mają szansę być 70-latkami, które grają w tenisa" - mówi. W przyszłości zdrowie nie będzie argumentem przeciw zrównaniu wieku emerytalnego. Portretując obecną 60-latkę Południewski widzi bowiem kobietę narażoną na raka narządów rodnych, osteoporozę, depresję i choroby krążenia. "To efekt zaniedbania profilaktyki w czasach PRL" - diagnozuje. "Za 30 lat nowotwór szyjki macicy może być już rzadkością".
Różnice widzi też Katarzyna Iwańska, socjolog z Collegium Civitas w Warszawie. "30-latki podróżują po świecie, mają świadomość nowych możliwości, punkt odniesienia, wiedzą, że życie nie kończy się po 60. Dzisiejsza 60-latka, nawet jeśli te możliwości zna, sama ma inny sposób myślenia". A psycholog Urszula Jarecka zauważa: "W przyszłości 60-latki będą bardziej aktywne, zadbane i atrakcyjne. Choć nadal będą chciały przechodzić na emeryturę wcześniej, będą pracować, trudno im będzie zrezygnować z dotychczasowego życia".
O zrównanie wieku emerytalnego walczą feministki. "Kobiety i mężczyźni powinni tyle samo pracować, ale i tyle samo zarabiać" - podkreśla Manuela Gretkowska, założycielka Partii Kobiet. "Ja jednak marzę o emeryturze, odkąd skończyłam 20 lat. Niestety, mam wolny zawód i wiem, że pracować będę pewnie do śmierci".
p
60 lat to dla współczesnej kobiety czas na emeryturę
IZABELA MARCZAK: Kiedy patrzy pan dziś na 60-letnie kobiety, co pan widzi?
MAREK SZTOMBERSKI*: Patrzę na moją matkę i teściową, bo one właśnie są w tym wieku, i widzę zmęczonych pracą i życiem ludzi. Wiele z kobiet, które dziś mają 60 lat, najchętniej już dużo wcześniej przeszłoby na emeryturę i zakończyło swój trud. One przez większość życia musiały o wszystko walczyć: o mieszkanie, pracę, pierwszy telefon, samochód, telewizor, jedzenie. Dla nich osiągnięciem było uzyskanie drobnych rzeczy, i to nawet nie dla siebie, tylko dla dzieci, dla męża. Nie miały czasu i sposobności do samorealizacji. Były przede wszystkim Matkami Polkami, żyły dla innych, poprzez innych realizowały siebie.
To co mają z życia dziś, kiedy dzieci odeszły?
I tu właśnie zaczyna się dramat. Zbudowały swoją tożsamość na roli matki i żony. Bez dzieci nie za bardzo wiedzą, co teraz robić, dla kogo i po co żyć.
Może więc dobrze by było, gdyby dłużej pracowały?
Ale one pracowały dla dzieci. Teraz praca nie ma dla nich żadnego sensu, byłaby tylko dodatkową udręką.
A więc podwyższenie wieku emerytalnego obecnym 60-latkom, to - pana zdaniem - nie najlepszy pomysł. A dzisiejsze 30-latki? One chyba w wieku 65 lat nie będą narzekać na to, że muszą pracować?
Sądzę, że za 30 lat będziemy mieć dwa typy 60-letnich kobiet. Te, które powieliły stary wzorzec, poświęciły się rodzinie i drugie, które poświęciły się pracy, samorealizacji i w tym znalazły także miejsce na rolę matki.
Te pierwsze nie będą miały radosnej starości?
Obawiam się, że nie. Ich rezygnacja z samorealizacji i poświęcenie dla rodziny nie będą miały uzasadnienia, bo nie ma już trudnych czasów, które to uzasadniają. Za tymi kobietami będzie się ciągnąć poczucie zmarnowanej szansy. Obecne 60-latki, które żyły rodziną, teraz spełniają się jako wspaniałe, pełne miłości babcie. Przyszłym 60-latkom w podobnej roli grozi poczucie marazmu i zgorzknienie.
A co z tymi, które postawią na siebie?
O ile za bardzo nie postawią na siebie, rezygnując z rodziny, z życia osobistego, to mają szansę być bardzo szczęśliwymi i czynnymi kobietami po 60. Mogą być z nich cudowne, twórcze babcie, z którymi można poczatować, porozmawiać i jednocześnie czynne zawodowo, wciąż rozwijające się kobiety. One będą potrafiły poszukiwać, spełniać się nawet, gdy dzieci odejdą i zabraknie wnuków. Pójdą na Uniwersytet Trzeciego Wieku, będą wyjeżdżać i zwiedzać świat, będą też mieć więcej pieniędzy niż obecne 60-latki. Osiągając wiek „emerytalny”, nie będą zastanawiać się, co przestaną w końcu robić, lecz co zaczną jeszcze realizować.
Będą chciały przejść na emeryturę dopiero w wieku 65 lat?
Widzę 30-letnie Polki za 30 lat, w postaciach wielu trenerek amerykańskich, z którymi spotykam się w swojej pracy. Wiele z nich przekroczyło już "60”, a mimo to pracują, świetnie wyglądają i nikomu nie przyjdzie nawet do głowy zapytać, czy już przeszły na emeryturę. My dopiero teraz mentalnie się przeobrażamy i wiele rzeczy musi się zmienić, żeby aktywne, dojrzałe kobiety miały możliwość satysfakcjonującego życia.
*Marek Sztomberski, psycholog, trener biznesu, założyciel Institute of Business Education
Co należy zmienić, by kobietom po 60 chciało się żyć pełną piersią
• Zmienić społeczny stosunek do starości. Kobieta po 60 to nie tylko babcia, ale także menager, szef, partnerka w dyskusji, kochanka...
• Biura podróży powinny dostosować swoją ofertę do potrzeb osób starszych.
• Trzeba promować Uniwersytety Trzeciego Wieku. Choć powstaje ich w Polsce coraz więcej, traktowane są raczej jak świetlice środowiskowe niż uczelnie.
• Domy spokojnej starości powinny stwarzać możliwości rozwoju, zabawy, edukacji. W USA wielu ludzi samodzielnie wybiera pobyt w takim domu jako szansę poznania nowych przyjaciół, zagrania w golfa, zakochania się. U nas domy starości to okrutna konieczność.
• Pracodawcy muszą zmienić nastawienie do zatrudniania kobiet dojrzałych (dziś problemy ze znalezieniem pracy mają już panie w wieku 45 lat).
• Trzeba zwiększyć dostępność badań profilaktycznych dla kobiet i edukacji na ten temat (obecnie stosunkowo niewiele pań regularnie robi cytologię, a wśród Polek po 50 roku życia często panuje przekonanie o szkodliwości hormonalnego leczenia menopauzalnego).
• Zwiększyć dostęp do szczepionek zapobiegających powstawaniu kobiecych nowotworów – np. raka szyjki macicy, raka piersi czy narządów rodnych.