"Jeśli popatrzę na to, czym zapłaciłem, czyli dwa tygodnie wyjęte z życiorysu i 15 kilo wagi, i pomyślę, że moje dziecko będzie miało normalne życie przez dwadzieścia kilka lat, to właściwie nie ma żadnego porównania. Gdybym miał jeszcze raz to przechodzić i jeszcze raz to zrobić, to zrobiłbym to bez wahania" - przyznał Saleta tuż po wyjściu ze szpitala.
Były mistrz świata w kickboxingu i zawodowy mistrz Europy w boksie nie przypomina teraz wielkiego agresywnego wojownika. Jest jeszcze bardzo osłabiony, na pytania odpowiada cichym, słabym głosem. Ale nie narzeka.
"Czuję się dobrze, nie jestem chory - normalne gojenie pooperacyjne. Tyle że jestem jeszcze słaby fizycznie" - stwierdził.
Na pytanie, czy wróci do sportu, odpowiada, że na pewno nie bedzie już sportowcem wyczynowym. Ale z aktywności fizycznej nie zamierza rezygnować. "Wrócę do sportu w formie rekreacyjnej. Z drugiej strony swoje ciało traktuję jako projekt i na 40. urodziny, 7 marca, planuję być w formie" - obiecuje Saleta.