"Maria Kaczyńska, solidna katoliczka, nie poparła naprawdę metody zapłodnienia in vitro, tylko tak sobie powiedziała" - przekonywał w TVN24 arcybiskup Tadeusz Gocłowski.

Dla kościoła słowa żony prezydenta są twardym orzechem do zgryzienia. "Popieram zabiegi in vitro, bo rozumiem tragedię ludzi, którzy chcą mieć potomstwo, ale nie mogą" - powiedziała "Wprost" Maria Kaczyńska. "Przy obecnych kłopotach służby zdrowia, gdy brakuje pieniędzy nawet na zabiegi ratujące życie, trudno jednak zabiegi in vitro opłacać z budżetu" - zastrzegła.

Reklama

Arcybiskup tłumaczy, że prezydentowa wcale nie miała na myśli poparcia dla sztucznego zapłodnienia. "Nie można tak poważnej sprawy skwitować jednym zdaniem. Jestem przekonany, że pierwsza dama przemyślała swoje słowa i w rzeczywistości nie brzmią one tak dramatycznie, jak informują dziennikarze" - mówił Gocłowski na uroczystościach Niedzieli Palmowej w Gdańsku.

Głos w tej sprawie zabrał też arcybiskup Józef Życiński. "Odebrałem wypowiedź Marii Kaczyńskiej o poparciu zapłodnienia in vitro jako wyraz współczucia żony prezydenta dla małżeństw cierpiących z powodu bezpłodności. Kościół podziela tę postawę współczucia" - mówił.

Reklama

"W takim komentarzu widzę głęboki humanizm żony pana prezydenta" - zaznaczył duchowny.