Inne

Na razie nikt nie wie dlaczego autokar spadł z nasypu. Mimo że, jak podaje RMF FM, austriacka policja przesłuchała już kierowcę. Ale ten twierdzi, że niczego nie pamięta. Trudno więc ustalić, czy kierowca zasnął, czy może przyczyną wypadku była zła pogoda.

Reklama

Świadkowie twierdzą, że autobus - na prostym odcinku drogi bez wzniesień - nagle zjechał na prawy pas, później na pobocze, a następnie przewrócił się na prawy bok. Widoczność była w miarę dobra, ale - jak twierdzą świadkowie - droga była mokra.

"To stało się tak nagle. Najpierw usłyszałam jak autobus ociera się o barierkę, a potem wszyscy przelecieli z prawej strony na lewo" - powiedziała radiu RMF FM pasażerka polskiego autokaru. "Zaraz po upadku, w autobusie było zupełnie cicho. Dopiero po chwili ludzie zaczęli się pytać nawzajem czy nikomu nic się nie stało".

O świcie pojazd na poznańskich tablicach rejestracyjnych zjechał z jezdni "autostrady zachodniej" A1 pomiędzy miastami Haid a Sattledt, stoczył się z 4-metrowego nasypu i przewrócił na bok. .

Na miejsce wypadku przyjechało ponad dwadzieścia karetek i podobna liczba wozów strażackich. W akcji uczestniczył też helikopter ratunkowy.

Jak poinformował konsul z polskiej Ambasady w Wiedniu, Sebastian Walny, organizatorem wycieczki jest biuro Opolanin z Opola. Autokar należy do firmu Fanklub z Poznania. O ósmej z Poznania wyjechały dwa dodatkowe autokary - z jednego mogli skorzystać ci, którzy chcieli wrócić do kraju. Drugim pozostali uczestnicy wycieczki mają kontynuować wyprawę w Alpy.

Reklama

Uczestnikami wycieczki byli pracownicy elektrowni Opole - zorganizowała ją zakładowa "Solidarność", która już pomaga poszkodowanym w wypadku.

Polska Ambasada w Austrii uruchomiła specjalną infoliniię telefoniczną. Pod numerem 0043187015220 można uzyskać więcej informacji na temat tego wypadku.