W biurze Polameru przy głównej arterii Greenpointu - Manhattan Avenue - panuje ruch. Podobnie w innych agencjach. "Wysyłek mienia mamy co najmniej dwa razy tyle, co rok temu. W czerwcu zabrakło miejsc na statkach i kontenerów, musieliśmy tworzyć listy oczekujących" - opowiada "Gazecie Wyborczej" Małgorzata Chrzanowski z firmy Doma.

Reklama

Emigracja zarobkowa z Polski do Stanów spada głównie z powodu słabego dolara, większych szans na lepiej płatną i legalną pracę w krajach Unii, amerykańskich restrykcji imigracyjnych, koniunktury w kraju przy jednoczesnej recesji w USA.

Przestało się opłacać przesyłanie do Polski drobnych sum po 100-300 USD na wsparcie rodziny. Teraz najczęściej wysyła się ubrania, kosmetyki, komputery, samochody. Ich ceny w Polsce są średnio o 30-40 proc. wyższe niż w USA.

Luksusowe auto wysłane bezcłowo jako mienie przesiedleńcze - czyli po roku pobytu w USA oraz pół roku rejestracji i ubezpieczenia pojazdu - jest w Polsce warte ponad dwa razy więcej.

W paczkach do kraju wędrują motocykle, quady, laptopy, iPody, aparaty fotograficzne, maszyny przemysłowe, kosiarki, rowery, narty, alkohol, nawet gwoździe. W Polamerze ktoś przesyłał niedawno kryształowy sedes, ktoś inny próbował wysłać dwa kanistry benzyny. Paliwo w Polsce jest niemal dwukrotnie droższe niż w USA.