Cysterna uderzyła w wiadukt kolejowy na skrzyżowaniu ul. Szpitalnej i Krakowskiej, w pobliżu centrum miasta w piątek około godziny 20. Kierowca samochodu musiał źle ocenić wysokość konstrukcji i nie zmieścił się pod nią. Nie odniósł obrażeń i wyszedł z płonącego samochodu o własnych siłach.

Reklama

Na miejsce ściągnięto dodatkowe jednostki z między innymi z Krakowa i Katowic. Z pożarem walczyło stu strażaków z czterdziestu samochodów straży pożarnej. Nie tyle gasili ogień, co pilnowali, by gaz bezpiecznie się wypalił. Jednocześnie schładzali cysternę, żeby nie dopuścić do wybuchu. Akcja trwała od piątkowego wieczoru. "Na podstawie informacji przekazanych przez kierowcę o ilości znajdującego się w środku gazu szacujemy, że powinien się on wypalić około godziny 15" - ocenił oficer dyżurny z małopolskiej straży pożarnej. Okazało się jednak, że gaz płonął kilka godzin dłużej.

Wokół pożaru wyznaczono 300-metrową strefę ochronną, z pobliskich budynków ewakuowano 50 mieszkańców.

Eksperci muszą teraz ocenić, czy uderzenie ciężarówki nie uszkodziło wiaduktu. Dopiero gdy okaże się, że, mimo wypadku, wiadukt nie zawali się pod przejeżdżającymi pociągami, kolej uruchomi połączenia między Chrzanowem a Oświęcimiem