Porozumienie - tak skończył się proces, wytoczony Jaruckiej przez redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" w 2005 roku. Sporna wypowiedź byłej asystentki Cimoszewicza padła podczas zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen. Dziś sąd zdecydował, że Jarucka przeprosi Michnika na łamach "Gazety Wyborczej". Zwróci mu również koszty procesu.

Reklama

Od początku zeszłego roku trwa proces karny Jaruckiej, w którym odpowiada między innymi za posługiwanie się podrobionym dokumentem. W piśmie tym Włodzimierz Cimoszewicz miał ją rzekomo upoważnić do zmiany swego oświadczenia majątkowego, to znaczy do usunięcia informacji o posiadanych przez niego akcjach PKN Orlen.

Cimoszewicz zaprzeczył, a prokuratura oskarżyła Jarucką o posłużenie się przed komisją sfałszowanym dokumentem, fałszywe zeznania przed nią i o ukrywanie akt MSZ. Motywem kobiety miała być chęć zemsty, bo bez skutku zwracała się do szefa MSZ o załatwienie placówki dyplomatycznej we Włoszech. Grozi jej pięć lat za kratkami.