Dziennikarz poczuł się źle we wtorek po południu. Najpierw było pieczenie w klatce piersiowej, a zaraz potem niepokojące kłucie pod mostkiem. Objawy wskazywały na zawał. Jak ujawnia "Fakt", do najbliższego szpitala na oddział kardiologiczny odwieźli go koledzy z pracy.

Reklama

Lekarze przyjrzeli mu się bardzo dokładnie, bo Durczok niedawno wyszedł z poważnej choroby nowotworowej. Zrobili mu niezbędne badania, sprawdzili ekg i echo serca. Prezenterowi zbadano też krew i zrobiono wszelkie możliwe prześwietlenia.

"To z przemęczenia, po prostu ostatnio miałem za dużo pracy. Przygotowuję wydania <Faktów> na wybory prezydenckie w USA. 4-5 listopada będziemy nadawać na żywo z Waszyngtonu" - powiedział "Faktowi" Durczok.

Choć badania wykluczyły zawał, musiał on spędzić noc w szpitalu. Następnego dnia dostał zwolnienie z pracy do końca tygodnia. Wsiadł więc w samolot i poleciał do rodzinnych Katowic. Na lotnisku czekał na niego ojciec.

"Dajmy 40-latkowi prawo do takich sercowych kłopotów" - powiedział Durczok "Faktowi", próbując obrócić tę groźną sytuację w żart.

>>>Więcej na eFakt.pl