Największy problem otoczenie Lecha Kaczyńskiego ma z Moskwą. O tym, że na obchodach nie pojawią się ani prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, ani premier Władimir Putin, było wiadomo od samego początku.
Z ustaleń TVP Info wynika jednak, że Kreml może całkowicie zbojkotować imprezę organizowaną przez prezydenta Kaczyńskiego. "Staramy się, żeby rosyjska administracja przysłała jakiegoś swojego przedstawiciela, ale do tej pory nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi" - mówi jeden z urzędników Kancelarii Prezydenta. W najbardziej pesymistycznym wariancie Moskwę będzie reprezentować jedynie rosyjski ambasador w Polsce. "Despektu nie będzie, ale dobrze by było, żeby jednak kogoś przysłali" - uważa jeden z dyplomatów.
Nie najlepiej wygląda także sprawa udziału kanclerz Niemiec w uroczystościach.
>>>Przeczytaj, jak kanclerz Merkel miała uratować bal u prezydenta
Merkel miała być najważniejszym światowym przywódcą na prezydenckim balu. Z ostatnich sygnałów płynących z Berlina wynika jednak, że Merkel w ogóle nie pojawi się na wieczornej części obchodów w Teatrze Wielkim, gdzie ma się odbyć koncert i bal. "Bardzo prawdopodobne, że pani kanclerz będzie tylko na mszy świętej i zmianie warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza" - twierdzi rozmówca TVP Info.
Pewny jest natomiast udział przywódców zaprzyjaźnionych z Lechem Kaczyńskim, czyli prezydentów Ukrainy, Gruzji oraz państw nadbałtyckich. Wszystko wskazuje na to, że na uroczystościach pojawi się także któryś z wysokich przedstawicieli odchodzącej administracji George’a Busha. "Na razie nie mogę jednak zdradzić, kto to taki" - twierdzi jeden z urzędników Kancelarii Prezydenta.