W kościele w Jeżach pod Piszem odbyła się ceremonia pogrzebowa 14-letniego Ernesta Banacha. Medal przekazał rodzicom przedstawiciel kancelarii prezydenta Łukasz Rzepecki.
Prezydent Duda przesłał także wieniec pogrzebowy.
Przy trumnie Ernesta przez całą mszę stali młodzi zawodnicy Klubu Sportowego Mazur Pisz - Ernest był kapitanem tej drużyny i został pochowany ubrany w piłkarski strój. Koledzy na trumnie położyli koszulkę z numerem 9 i nazwiskiem chłopca. Wartę pełnili też strażacy i policjanci.
To, co zrobił Ernest było impulsem miłości. Tylko człowiek, który ma Boga w sercu zdolny jest do takiego czynu – mówił podczas homilii ksiądz i pytał zebranych "kto z nas by tego dokonał, bez smartfona, bez aplikacji "Ratunek". Kapłan zwracał uwagę, że zachowanie Ernesta było efektem jego wychowania przez rodziców, szkołę i Kościół - Ernest od małego był ministrantem, w minioną niedzielę pełnił na mszy służbę lektora.
Biskup pomocniczy ełcki Adrian Glabas powiedział, że czyn chłopca "jest tak bohaterski, że bez wątpienia Ernest jest w niebie".
Ta śmierć pokazuje nam, że mamy takich Ernestów szukać wkoło siebie, i żebyśmy sami byli tacy jak Ernest. Żebyśmy słyszeli wokół siebie wołanie o pomoc, nie tyko tych, którzy topią się w rzece, czy jeziorze ale też tych, którzy tonął w odmętach życia - mówił biskup Glabas. Zwracając się do zebranych w kościele podkreślał, że mamy "nie stać jak słupy soli, tylko mamy ratować tego, kto się topi".
Wzruszające słowa mamy
Największe wzruszenie wśród zebranych w kościele wywołały słowa mamy Ernesta, Marty. Wspominała, że na zakończenie roku szkolnego wspólnie z synem posadzili w sadzie jabłonkę. Synku, mam nadzieję, że jabłonka będzie dawała takie owoce, jaki ty dałeś – powiedziała.
Miał iść do liceum
Ernest Banach miał we wrześniu rozpocząć naukę w liceum w Piszu.
Po pogrzebie wiele osób zwracało uwagę, że na ceremonii pogrzebowej nie pojawił się nikt z załogi jachtu, której pomoc niósł Ernest. Przecież ich było na tej łodzi sześcioro, każdy z nich ma rodziny, ktoś z nich mógł przyjść tu i podziękować, oddać chłopcu cześć. Ksiądz mówił, że kto chce może zabrać głos, a nikt z tej załogi się nie pojawił. Wstyd - mówiła jedna z uczestniczek ceremonii.