Onet dotarł do nagrań rozmów z karetki, które mają związek ze sprawą śmierci Bartka Sokołowskiego z Lubina.
Nagrania z karetki
Na jednym z nagrań słychać rozmowę policjanta z dyspozytorką przed przyjazdem karetki.
Inne rozmowy są już prowadzone z karetki między ratowniczką medyczną a dyspozytorami.
Jak podaje Onet, z nagrań wynika, że ratownicy zabrali do karetki zwłoki Bartka.
"No to w jakim celu wy go wzięliście do karetki, jeżeli okazało się, że pacjent nie żyje?" - słychać na nagraniu.
"No bo jeszcze on był w kajdankach i trzeba było go wziąć, żeby wszystkie tam parametry, bo na tym deszczu na ulicy nie mieliśmy co badać" - odpowiada ratowniczka
Na innym nagraniu słychać jak dyspozytorka pyta: "To ty masz te zwłoki na pokładzie?".
Ratowniczka tłumaczyła, że byli na SOR, ale nic nie załatwili. "Ja z doktorem już rozmawiałam, to doktor mówi, że nie stwierdza zgonu, bo on nie stwierdza" - tłumaczyła.
"To już trzecie zwłoki przywozicie w tym tygodniu, SOR nie jest od stwierdzenia zgonów" - miała usłyszeć ratowniczka od jednego z lekarzy.
Karetka ze zwłokami 34-latka stała pod pogotowiem, aż dyspozytorka powiedziała, że "doktor stwierdzi zgon".
"Dobra, a ja mogę iść do domu, bo to zespół dzienny już jest?" - pyta ratowniczka.
"Do stwierdzenia zgonu musicie poczekać, no bo to będą potrzebne informacje tak, co do zdarzenia. Tak że musicie poczekać" - odpowiedziała dyspozytorka
Śmierć Bartka po interwencji policji
6 sierpnia w Lubinie, po interwencji policji zmarł 34-letni mieszkaniec tego miasta. Prokuratura Rejonowa w Lubinie wszczęła śledztwo pod kątem przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji oraz nieumyślnego spowodowania śmierci pokrzywdzonego.
Dolnośląska policja w wydanym oświadczeniu poinformowała, że lubińscy funkcjonariusze w piątek ok. godz. 6 rano udali się na interwencję dotyczącą agresywnego mężczyzny, który miał rzucać kamieniami w okna zabudowań. Na numer alarmowy zadzwoniła matka mężczyzny, informując policję, że jej syn nadużywa narkotyków. Z wyjaśnień policji wynikało, że skierowani na miejsce funkcjonariusze próbowali wylegitymować i uspokoić mężczyznę. Ten jednak nie reagował na polecenia. W rezultacie policjanci obezwładnili 34-latka używając kajdanek i chwytów obezwładniających.
Na miejsce wezwani zostali także dodatkowi funkcjonariusze oraz karetka pogotowia. O śmierci mężczyzny - jak podaje policja - miał być poinformowany dyżurny KPP po około godzinach od przywiezienia do szpitala. W mediach pojawiły się relacje świadków zdarzenia, zdaniem których śmierć 34-latka nastąpiła jeszcze podczas interwencji.