"Na odcinku ochranianym przez PSG w Czeremsze grupa ponad 200 osób forsowała granicę" - podano. Na Twitterze SG zamieszczono nocne zdjęcie pokazujące zniszczoną zaporę z drutu kolczastego na granicy.

Reklama

Rzeczniczka Straży Granicznej na czwartkowym briefingu mówiła, że w środę największa próba siłowego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej wydarzyła się na odcinku ochranianym przez placówkę SG w Czeremsze. - Tam grupa ponad 200 osób siłowo forsowała granicę, oczywiście, przy czynnym wsparciu białoruskich służb - powiedziała.

Por. Michalska zaznaczyła, że forsowanie granicy jak zwykle było zaplanowane i skoordynowane przez służby białoruskie, które oślepiały laserami i nagrywały polskich funkcjonariuszy i żołnierzy. - Wczoraj również puszczany był hymn Polski - podkreśliła. Zdaniem polskich strażników granicznych miało to na celu eskalację ich emocji, podniesienie napięcia i zagrożenia.

- Nasi funkcjonariusze, żołnierze, wychodząc codziennie na służbę, nie wiedzą, jak wieczorem skończy się ta służba. Czy wrócą prosto do domów, czy tak jak ostatnio się zdarza, mogą trafić do szpitali - zwróciła uwagę rzeczniczka SG. Jak dodała, w środę żaden z nich nie ucierpiał.

Migranci "byli agresywni"

Por. Michalska relacjonowała, że migranci forsujący granicę byli agresywni, w patrole polskich służb rzucali m.in. kamieniami. - Około 230 osób przeszło na stronę polską na odległość kilku czy kilkudziesięciu metrów. Te osoby zostały zatrzymane, pouczone o obowiązku opuszczenia terytorium Polski i doprowadzone do linii granicy - zaznaczyła.

Po polskiej stronie zostało siedem osób. - Pięć osób trafiło do szpitala. To osoby, które chciały pomocy medycznej. Były wycieńczone. Proszę pamiętać, że brały udział w siłowym ataku, siłowym forsowaniu granicy, więc zdarzały się też obtarcia różnego rodzaju. Wiem, że ich stan zdrowia jest stabilny. Z tego, co nam mówią lekarze, w ciągu kilku godzin mogą opuścić szpital - wyjaśniła rzeczniczka SG. Pozostałe dwie osoby to ojciec z synem czekający na kobietę, która jest w szpitalu.

Reklama

Por. Michalska wyjaśniła, że poza próbą w Czeremsze zdarzyły się też mniejsze podejścia grup migrantów pod granicę. - Te osoby cięły concertinę, nie były już aż tak agresywne - powiedziała.

Stan wyjątkowy

Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.

Do połowy przyszłego roku na odcinku granicy z Białorusią stanie stalowy płot zwieńczony drutem kolczastym i wzbogacony o urządzenia elektroniczne. Zapora o długości 180 km i 5,5 m wysokości powstanie na Podlasiu. Wzdłuż granicy zamontowane będą czujniki ruchu, kamery dzienne i nocne. Na Lubelszczyźnie naturalną zaporą jest Bug.